Biuro Obrony Praw Dziecka [fundacja, niezwiązana z Rzecznikiem Praw Dziecka ani Komitetem Praw Dziecka] poinformowało w niedzielę, że dzieci, które przebywały na obozie Oaza Nowego Życia w Tylmanowej (woj. małopolskie), "w ramach zabawy" miały mieć wiązane przez księży ręce. Wszystko po to, "by poczuły się jak Jezus w niewoli".
Organizacja przekazała, że w trakcie takiej "zabawy" dzieci ze związanymi rękami miały poruszać się same po terenie obozu i schodzić ze schodów w budynku, w którym były zakwaterowane. Z komunikatu BOPD wynika również, iż dzieci nie mogły samodzielnie korzystać z toalety.
"Takie 'zabawy' księży z dziećmi naruszają ich godność i narażają dzieci na niebezpieczeństwo. Upadek ze schodów osoby ze związanymi rękoma może zagrażać jej zdrowiu i życiu. Ograniczanie kilkunastoletniemu dziecku możliwości samodzielnego skorzystania z toalety i proponowanie mu przez dorosłego mężczyznę 'pomocy' w tej czynności jest czymś niedopuszczalnym" - podkreśliło Biuro Obrony Praw Dziecka, dodając, że takie zachowanie "może być interpretowane jako bardzo poważne naruszenie Kodeksu karnego".
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Organizacja zapowiedziała, że złoży w tej sprawie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa do prokuratury. Karolina Krupa-Gaweł, prezeska BOPD, w rozmowie z portalem Gazeta.pl podkreśliła, że zrobi to jeszcze w poniedziałek. Dodała też, że nie wiadomo na razie, kto jest organizatorem oazy. - Zawiadomienie będzie dotyczyło narażenia na utratę życia lub zdrowia - to jest art. 160 Kodeksu karnego. Te dzieci miały ograniczoną zdolność poruszania się, co - w budynku szkolnym, gdzie jest duża liczba schodów, drzwi do otwierania - mogło narazić je na niebezpieczeństwo upadku i utraty zdrowia - powiedziała.
Jak dodała prezeska organizacji, na razie nie wiadomo, kto był organizatorem tego obozu. - Staramy się tego dowiedzieć.
Wiadomość o tym, co miało dziać się na obozie w Tylmanowej Biuro Obrony Praw Dziecka otrzymało od anonimowego informatora wraz z materiałem wideo.