Część poszkodowanych w sobotnim wypadku polskiego autokaru w Chorwacji, którzy leżą w szpitalu w Varażdinie, w północnej części kraju, nadal jest w stanie ciężkim. W niedzielę rano poinformował o tym dyrektor tej placówki.
To właśnie ze szpitala w Varażdinie w nocy przetransportowano do Polski rządowym samolotem cztery osoby najlżej ranne. W nocy z soboty na niedzielę stan dwóch innych poszkodowanych znacznie się pogorszył. Rano dyrektor szpitala Damir Poljak poinformował, że sytuacja nie uległa poprawie. - Mamy siedmiu pacjentów, czworo na intensywnej terapii. Z tej czwórki dwoje jest w stanie krytycznym, dziś jednego z rannych przenieśliśmy na traumtologię - mówił Poljak.
Więcej o wypadku w Chorwacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Pacjenci, których przewieziono do Varażdinu są w wieku 47 do 66 lat. - Rozmawiamy z rannymi, są bardzo zadowoleni z udzielonej im pomocy i z warunków jakie mają w szpitalu w Varażdinie - powiedział Andżelko Striczak, szef regionu warażdińskiego.
Z kolei poszkodowani, którzy są w szpitalu klinicznym Dubrava w Zagrzebiu, są w stanie stabilnym, ale mają poważne obrażenia. - Czworo z poszkodowanych znajduje się na oddziale intensywnej terapii. Niektórzy z pacjentów czekają jeszcze na dodatkowe zabiegi. Dwóch lżej rannych pacjentów leży na innych oddziałach. Jeden na oddziale traumatologii i ortopedii, a drugi - na oddziale chirurgii plastycznej - powiedział w chorwackiej telewizji HRT lekarz z tego szpitala Josip Bubnjar.
W sobotę minister zdrowia Chorwacji Vili Berosz poinformował, że do szpitala klinicznego Dubrava w Zagrzebiu trafiło sześć osób rannych w wyniku wypadku polskiego autokaru - dwóch mężczyzn i cztery kobiety, wszyscy w ciężkim stanie.
W sobotę, po piątej rano, na chorwackiej autostradzie z niewyjaśnionych przyczyn autobus z pielgrzymami z Polski zjechał na pobocze i po staranowaniu zapory energochłonnej wpadł do rowu. Podróżni tego samego dnia mieli dotrzeć do Medjugorie w Bośni i Hercegowinie.
Autokarem podróżowały 44 osoby. 12 z nich - w tym kierowca - zginęło. Poszkodowani trafili do szpitali w Zagrzebiu, Varażdinie i Czakowcu. Cztery osoby najlżej poszkodowane we wczorajszym wypadku polskiego autobusu w Chorwacji wróciły do kraju. Przyleciały razem z polską delegacją, której przewodził minister zdrowia Adam Niedzielski i wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz. Wypadek był jedną z największych katastrof lądowych w Chorwacji.
Na miejscu zginęło 11 osób, ponad trzydzieści odwieziono do pięciu szpitali.
Z ponad 30 rannych, 19 jest w stanie ciężkim. - Naszą troską jest to, żeby te osoby doszły do pełni sił. Na dziś scenariusze mogą być różne, niestety. Niestety stan tych osób wymaga bardzo usilnego wspierania przez lekarzy na miejscu, w Chorwacji. Trudno wyrokować, jak ta hospitalizacja się zakończy. Chociaż, jak podkreślam, staramy się być dobrej myśli - mówił w rozmowie z RMF FM rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz.