Lanckorona. Stado krów terroryzuje mieszkańców. "Nie ma nadzoru". Liczne grzywny nie zrażają hodowcy

Mieszkańcy Lanckorony pod Krakowem uskarżają się na stado grasującego w pobliżu bydła. Zwierzęta mają pozostawać bez nadzoru, a wędrując, niszczyć wszystko, co napotkają na swojej drodze. W sprawie policja interweniowała już kilkadziesiąt razy. Właściciel hodowli nie widzi jednak problemu.

Doniesienia o krowach z Lanckorony pod Krakowem, które terroryzują okolicznych mieszkańców, pojawiają się w mediach od kilku tygodni - miejscowi zwracają jednak uwagę, że problem trwa od lat. W sieci znaleźć można także nagrania dokumentujące poczynania zwierząt. 

Zobacz wideo Rolnik spod Bydgoszczy codziennie włącza krowom radio

Lanckorona. Mieszkańcy uskarżają się na stado krów. "To się ciągnie latami"

Sprawę opisał już w połowie lipca portal wadowice24.pl. Jak czytamy, właściciel stada liczącego ponad 30 zwierząt nazywa je "ekologicznym ranczem". Bydło ma pozostawać bez nadzoru, nie znajdując się nawet na ogrodzonym terenie.

 

W efekcie zwierzęta wędrują, szukając pożywienia, a okoliczni mieszkańcy skarżą się na wyrządzane przez nie szkody: zniszczone drzewka, wyjadane truskawki, niszczone plony czy wypijaną wodę z basenów. - Interweniowałam u właściciela krów, to powiedział mi, że moja działka nie ma ogrodzenia, więc sama jestem sobie winna - przyznała w rozmowie z portalem jedna z miejscowych.

Dziennikarze "Interwencji" o sprawę zapytali sołtysa Lanckorony. - To bydło jest uciążliwe z tego względu, że nie ma nadzoru. Właściciel daje jeść, kiedy chce. To nie jest jeden dzień, dwa dni, to się ciągnie latami - powiedział Józef Wypartowicz.

Więcej aktualnych wiadomości znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Bydło terroryzuje mieszkańców Lanckorony. Policja nałożyła już prawie 30 grzywien w sprawie

Sprawą zainteresowała się także "Gazeta Krakowska", która postanowiła porozmawiać z synem właściciela hodowli (sam gospodarz odmówił bowiem rozmowy). Zdaniem mężczyzny zwierzęta przebywają u stóp lanckorońskiej góry, gdzie znajduje się wydzielony dla nich teren ogrodzony elektrycznym pastuchem i wiatą. - A to, że zawistni ludzie ogrodzenie niszczą celowo, by wypuścić bydło i w ten sposób wyłudzić odszkodowanie za rzekome straty, to już nie nasza wina - podkreślił i dodał: - Może parę razy się zdarzało, że krowa przewaliła ogrodzenia, jak uciekała przed bykiem, ale częściej to wina zawistnych ludzi.

Okazuje się jednak, że w ciągu ostatnich czterech lat, w związku z uciekającym stadem, na właściciela nałożonych zostało już kilkadziesiąt mandatów. - Od 2018 roku policja podjęła już łącznie 29 czynności w tej sprawie. Chodziło głównie o wykroczenia, polegające na braku nadzoru nad zwierzętami, uszkodzenia mienia lub też na przykład zabrudzenia budynków przez zwierzęta. Wszystkie czynności zakończyły się wyrokami, to znaczy karą grzywny - przekazała dziennikowi oficerka prasowa wadowickiej policji asp. Agnieszka Petek. Gazeta podkreśla także, że w ciągu ostatnich dni przybyło sześć kolejnych spraw, które są aktualnie w toku.

Więcej o: