29 lipca sopocki magistrat poinformował, że prezydent miasta złożył do Prokuratury Rejonowej zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez spółkę zajmującą budynek Zatoki Sztuki. Ma to być skutek przeprowadzonej w budynku kontroli. Dzierżawca Nowej Zatoki (pod taką nazwą funkcjonuje obecnie Zatoka Sztuki) stwierdził w rozmowie z Onetem, że w doniesieniu chodzi jednak o co innego.
"Powodem zawiadomienia było pismo komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Sopocie przesłane do prezydenta, informujące o kontroli przeprowadzonej w budynku. W jej wyniku stwierdzono liczne naruszania przepisów przeciwpożarowych, samowole budowlane i nielegalne prowadzenie działalności hotelowej" - czytamy na stronie sopot.pl. Obecny dzierżawca budynku Łukasz Mazur zasugerował jednak, że w zawiadomieniu w rzeczywistości chodziło o zablokowanie lub przynajmniej utrudnienie przejęcia lokalu przez zakonników. Jego zdaniem zastrzeżenia strażaków były bowiem niewielkie.
- Zgłosił się do mnie Zakon Rycerski Kalatrawy, który zaangażował się w pomoc Ukraińcom, a ja prowadzę w Ukrainie aktywną działalność doradczą. Przy okazji pomocy zakonowi, od słowa do słowa, doszliśmy do wniosku, że fajnie byłoby umieścić w Nowej Zatoce ukraińskie matki z dziećmi. Uznałem, że oddam cały obiekt zakonowi i to rozwiąże problem [...] Tyle że nie ma na to zgody miasta - powiedział w rozmowie z Onetem Mazur.
Jak jednak czytamy, przełożony zakonu w Polsce, ojciec Jacek Bogacz, zasugerował w rozmowie z portalem, by nie podawać jego nazwy w tekście. "Formalnie Zatoka nie weszłaby pod władanie zakonu, tylko najprawdopodobniej parafii Kościoła starokatolickiego, bo w jego strukturach funkcjonują kalatrawensi. [Ojciec Bogacz - red.] podkreśla, że nie zależy mu na rozgłosie. Ujawniamy jednak tę nazwę, ponieważ chodzi o mienie publiczne oraz publiczny charakter całej sprawy" - podkreślił Onet.
Więcej aktualnych wiadomości z kraju znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Prezydent Sopotu Jacek Karnowski podkreślił, że obiekt nie jest własnością Łukasza Mazura. - Ale co on chce oddawać? [...] Skutecznie wypowiedzieliśmy mu umowę dzierżawy już trzy lata temu. Poza tym, z tego co się orientuję, zarząd Zatoki Sztuki podał się do dymisji i tam panuje swoisty pat. Kogo ten człowiek teraz reprezentuje? - pyta prezydent Karnowski, określając działania dzierżawcy jako "kombinację". Sam Mazur uważa jednak, że umowa nie zabrania mu scedowania praw i obowiązków wynikających z dzierżawy.