Śmierć Andrzeja I. "Rz" o błędach polskich służb: Międzynarodowy list gończy wydano po jego śmierci

"Rzeczpospolita" donosi o serii błędów, które polskie służby miały popełnić przy sprawie Andrzeja I.. Jak ustalił dziennik, międzynarodowy list gończy za mężczyzną, który miał przekazać Polsce respiratory, wystawiono dopiero po jego śmierci.

Według albańskich służb Andrzej I. miał umrzeć na zawał serca. Mieszkał wówczas od pół roku w Tiranie. Jego ciało znaleziono w wynajmowanym mieszkaniu 20 czerwca. Jak podaje "Rzeczpospolita", w Albanii śledztwo w sprawie jego śmierci zostało umorzone po czterech dniach. 

Zobacz wideo Niski poziom wody w Wisły. Nagraliśmy, jak susza wpłynęła na rzekę w stolicy

Śmierć Andrzeja I. "Rz": Międzynarodowy list gończy wydano po jego śmierci

Dziennik podaje, że w Polsce identyfikacji ciała miał dokonać zięć Andrzeja I. Dziennikarze zaznaczają jednocześnie, że nie udało im się potwierdzić tej informacji.

Identyfikacji nie przeprowadziły polskie służby, które informację o śmierci mężczyzny miały uzyskać 9 dni po dokonaniu kremacji. 

"Rzeczpospolita" opisuje błędy, które miały popełnić polskie służby w sprawie biznesmena. Prokuratura Regionalna w Lublinie wystawiła list gończy za I. dopiero 24 marca tego roku. Jednak, jak czytamy w artykule gazety, dotyczył on poszukiwań w kraju. Przez to albańskie służby nie widziały, że mężczyzna był poszukiwany i nie poinformowały polskiej policji o jego śmierci. 

Międzynarodowy list gończy został natomiast wystawiony dopiero 20 czerwca, po śmierci Andrzeja I. Nie wiedział o tym, jak podaje dziennik, konsul RP w Tiranie, który wydał zgodę na sprowadzenie ciała mężczyzny do Polski. 

Jak zwraca uwagę "Rz", lubelska prokuratura nie odpowiada na pytania w tej sprawie.

Dariusz Joński: Rodzi się pytanie, kto zidentyfikował ciało

Podczas środowej konferencji prasowej posłowie Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński i Michał Szczerba przekazali swoje ustalenia w sprawie śmierci Andrzeja I. - Z naszych informacji wynika, że od momentu śmierci tego mężczyzny, do momentu wywozu ciała poza granicę Albanii do Polski nie było tam służb specjalnych, nie było prokuratury ani policji. Nie pobrano odcisków palców, nie przeprowadzono badania DNA - przekazał Dariusz Joński.

24 czerwca wybrano zakład pogrzebowy w Łodzi na skremowanie ciała. 27 czerwca do zakładu pogrzebowego przesłano wszystkie dokumenty, z kolei ciało zmarłego przewieziono do Polski z 2 na 3 lipca. - Zostało sprowadzone do Polski przez zagraniczną firmę - dodaje Joński. Ciało mężczyzny zostało skremowane 4 lipca, a 5 lipca urnę z prochami przewieziono do Lublina. - 4 lipca, w dniu, kiedy było to ciało skremowane, nie było w Łodzi policji, nie było prokuratury, nie było służb specjalnych, nie był również bliskich - przekazał poseł KO. Dodał, że zarówno w Polsce, jak i w Albanii nie było nikogo, kto mógłby zidentyfikować zmarłego. - Rodzi się pytanie, które zadajemy wciąż policji i prokuraturze, kto w takim razie zidentyfikował ciało zmarłego - powiedział Joński. 

Afera respiratorowa - o co chodzi?

W 2020 roku Ministerstwo Zdrowia zawarło umowę ze spółką E&K Andrzeja I. na dostawę 1241 respiratorów. Resort przelał na konto spółki ok. 160 mln zł. Ta jednak finalnie dostarczyła jedynie 200 urządzeń, które nie miały kompletnej dokumentacji, zostały też dostarczone niezgodnie z harmonogramem oraz, jak wskazywali posłowie Koalicji Obywatelskiej, były niesprawne.

W efekcie ministerstwo zrezygnowało ze współpracy, ale biznesmen zwrócił jedynie część zaliczki. Resort wciąż nie odzyskał 40 mln zł z wpłaconych pieniędzy.

Najwyższa Izba Kontroli poinformowała, że w związku z umową na respiratory skierowała do prokuratury zawiadomienia o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez wysokich urzędników państwowych. Jednym z nich jest Janusz Cieszyński

Więcej o: