Poznań. Matka porwanej 14-latki: Wiedziałam o konflikcie. Nie przypuszczałam, że wydarzy się coś takiego

W mediach pojawiają się kolejne ustalenia w sprawie zdarzenia, do którego doszło w Poznaniu. W ostatni piątek 14-letnia dziewczyna została porwana sprzed sklepu, wywieziona za miasto, gdzie była maltretowana i zgwałcona. Do sytuacji odniosła się już matka pokrzywdzonej, która powiedziała, jaki jest stan córki. W sprawie wypowiedzieli się też sąsiedzi Pauliny K., która usłyszała zarzut porwania, pozbawienia wolności oraz rejestrowania treści pornograficznych.

Do matki porwanej dziewczyny dotarł dziennikarz "Gazety Wyborczej" Piotr Żytnicki. Kobieta na początku zdementowała informację o tym, że była świadkiem zdarzenia. Jak powiedziała, o tym, że jej córka została wciągnięta siłą do samochodu, dowiedziała się od znajomych 14-latki. Kobieta od razu zadzwoniła w tej sprawie na policję.

Zobacz wideo Piekło kobiet. Przemoc seksualna to w Polsce codzienność

Poznań. Matka porwanej 14-latki wiedziała o konflikcie. "Nie przepuszczała, że wydarzy się coś takiego"

Dalej przyznała, że wiedziała o tym, że jej córka ma konflikt z inną dziewczynką w sprawie 20 złotych za uszkodzenie e-papierosa. - Wiedziałam o konflikcie, ale nie przypuszczałam, że wydarzy się coś takiego - mówiła w rozmowie z "Wyborczą". Kobieta dodała, że córka doznała psychicznych i fizycznych obrażeń, po których nie może się otrząsnąć. 14-latka jest już pod opieką psychologa.

Matka porwanej 14-latki po kilku minutach kobieta musiała zakończyć rozmowę z dziennikarzem. - Bardzo przepraszam, ale nie mogę już rozmawiać. Źle się czuję. Może kiedyś powiem więcej - powiedziała. 

Przeczytaj więcej informacji z Polski na stronie głównej Gazeta.pl.

Doprowadzenie Alana O. do Sądu Rejonowego Poznań - Stare Miasto w PoznaniuPoznań. Porwanie i gwałt na 14-latce - nowe ustalenia. "Patologiczne"

Sąsiedzi o Paulinie K. "Z nikim nie utrzymywali kontaktów, nie rozmawiali"

39-latka mieszka z trójką dzieci w kamienicy przy ul. Garbary w centrum Poznania dopiero od kilku tygodni. Znajdujące się na parterze mieszkanie dostała od miasta. Paulina K. była bowiem samotną matką, chociaż według sąsiadów w jej mieszkaniu często pojawiał się "łysy mężczyzna z tatuażem na głowie". 

- Dopiero co się wprowadzili. Z nikim nie utrzymywali kontaktów, nie rozmawiali. Ona tylko "dzień dobry" mówiła - przekazała jednak z mieszkanek kamienicy. Sąsiedzi dodają, że w domu Pauliny K. odbywały się "mocno zakrapiane imprezy", na których pojawiali się także nastolatkowie - jednym z nich miał być 17-letni Alan O., który uczestniczył w porwaniu i został oskarżony o zgwałcenie 14-letniej dziewczynki. Według mieszkańców Paulina K. była dla młodzieży kimś w rodzaju "autorytetu".

Jak ustalił dziennikarz Gazety.pl Marcin Kozłowski, Paulina K. wychowywała: 13-letnią córkę, która brała udział w porwaniu koleżanki, a obecnie przebywa w schronisku dla nieletnich; 16-letniego syna, który trafił pod opiekę rodziny oraz 7-letnią córkę, która jak przekazał rzecznik sądu, znalazła się w placówce opiekuńczej.

Paulina K.Porwanie 14-latki. Dziennikarze o archiwalnych materiałach z Pauliną K.

Więcej o: