39-letnia Paulina K. wraz z grupą nastolatków: 13-letnią córką, dwójką 14-latków i 17-letnim Alanem O. zorganizowała porwanie 14-latki w Poznaniu. Dorosła kobieta zmusiła dziewczynkę, by wsiadła do jej samochodu, następnie grupa odjechała i w sklepie kupiła golarkę do włosów. Kilkanaście kilometrów dalej grupa porywaczy zaczęła się znęcać nad uprowadzoną dziewczyną. 39-letnia kobieta z czworgiem nastolatków gasili na ciele 14-latki papierosy, ogolili jej brwi i część głowy, a na koniec 17-latek ją zgwałcił. Paulina K. i pozostali nieletni nagrywali wszystko na telefon. Więcej na temat tej sprawy w artykule poniżej.
Jak informuje "Fakt", Paulina K. już wcześniej była pokazywana w mediach. Wystąpiła w programie Polsatu, za pośrednictwem którego chciała odnaleźć przyrodnie rodzeństwo, z którym straciła kontakt 20 lat wcześniej.
Kobieta ze łzami w oczach opowiadała o przyrodnim bracie i siostrze, z którymi została rozdzielona. Matka Pauliny K. nadużywała alkoholu, dlatego dziewczynkę wychowywała babcia od strony ojca. - Zostałam odebrana mamie przez to, jak się prowadziła - mówiła na antenie. W programie dodała, że jej matka zmarła w 1994 roku - wówczas pod jej opieką znajdowała się dwójka dzieci. Młodsza siostra trafiła do domu dziecka, a chłopiec do dziadka. Gdy jednak starszy pan zmarł, Paulina K. straciła kontakt także z przyrodnim bratem.
Przeczytaj więcej informacji z Polski na stronie głównej Gazeta.pl.
Kobieta po latach postanowiła odszukać przyrodnie rodzeństwo. - Nie chcieli udzielić mi żadnych informacji. Utrudniali w urzędzie i domu dziecka. Już nie wiedziałam, gdzie szukać, pomyślałam o telewizji - opowiadała w programie "Interwencja". Po programie wyemitowanym w Polsacie odnalazł się brat Pauliny K. Razem postanowili dalej szukać swojej młodszej siostry.
- Teraz jestem spokojna, że brat żyje, że dzieciństwo jego przebiegało dobrze. Od 20 lat miałam obawy, a teraz wszystko ze mnie zeszło i jestem szczęśliwa - mówiła Paulina K. - Wyobrażam sobie wspólne weekendy, wakacje, to, że nasze dzieci się poznają. 50 kilometrów to nie jest dużo. Byleby młodsza siostra się odnalazła - dodał jej brat.