W okolicach Rajskiego (pow. leski) w Bieszczadach, w swoim górnym biegu San przypomina teraz rozległe kałuże, a nie rwącą rzekę. Problem z poziomem wód utrzymuje się od wiosny. Sytuacja jest trudna również w okolicy Tworylnego i Krywego, malowniczych miejscowości położonych nad Sanem. W tych miejscach przez cały czerwiec nie padał deszcz.
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Na początku lipca w Bieszczadach pojawiły się ulewne deszcze, jednak nie pozostał po nich nawet ślad. Sytuacja w Sanie powyżej zapory w Solinie uległa nawet pogorszeniu. W Rajskiem rzeka praktycznie zniknęła. - Aktualnie w górnym biegu rzeki San, stany wód kształtują się na poziomie niskim. Odczyty z wodowskazów w miejscowościach Dwernik oraz Zatwarnica wskazują wartości jedynie 5 cm powyżej absolutnego minimum, czyli najniższej historycznej wartości zanotowanej kiedykolwiek w tym miejscu. Prognozowane intensywne i krótkotrwałe opady burzowe, nie będą w stanie zrekompensować występujących obecnie niedoborów wody - przekazuje Katarzyna Tokarz z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Rzeszowie, cytowana przez sanok.naszemiasto.pl.
W mediach społecznościowych pojawiają się liczne filmy i zdjęcia, które przedstawiają stan rzeki obecnie. Sieć Obserwatorów Burz zamieściła nagranie, obrazujące San w ostatnich dniach.
Zapowiadane upały mogą jeszcze pogorszyć sytuację. Wraz ze wzrostem temperatury i zmniejszeniem natlenienia wody, może wystąpić „przyducha", która prowadzi do śmierci ryb oraz innych zwierząt, które nie są odporne na tak trudne warunki.
Sytuacja hydrologiczna nie poprawi się w kolejnych dniach lipca. - Tylko długotrwałe opady wielkoskalowe mogłyby przyczynić się do trwalszego wzrostu poziomy wody. Prognoza opadów jest jednoznaczna. Sumy opadów w drugiej połowie lipca mają być znacznie poniżej normy klimatycznej - informuje portal Dobra Pogoda24.
- Na to, co się dzieje w potokach dopływających do Sanu i Wisłoka, pracujemy od wielu lat, a właściwie od czasów, gdy w lasach wprowadzono mechaniczną zrywkę drewna. Ściąga się drzewa po kilka, kilkanaście, zapinając je do potężnych ciągników gąsienicowych. Tak ryje się glebę. Tymi potężnymi koleinami spływa potem woda. Gdy ściągano drzewa końmi, las nie był tak zrujnowany. Teraz opad spływa natychmiast do rzek u potoków i dlatego wody w glebie nie mamy. W tej chwili w naszych wodach obserwujemy dwa stany: albo jest powódź, albo susza, średnich stanów nie ma. Kiedyś las był gąbką, która łapała i magazynowała wodę po deszczu. To zostało zniszczone, teraz lasy nie zatrzymują wody. Suma opadów jest taka sama jak w minionych latach, ale drenaż tej wody jest większy. Kiedyś leśnicy prowadzili wycinkę przez kilka miesięcy, teraz wycinka trwa przez cały rok. Wystarczy przejść się po lasach, żeby zobaczyć, jak wyglądają drogi technologiczne, którymi woda spływa w błyskawicznym tempie - przekazuje Piotr Konieczny dyrektor biura Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Krośnie, cytowany przez "Wyborczą".