Jak poinformowało Nadleśnictwo Tuczno (woj. zachodniopomorskie), w środę po południu do leśniczego Piotra Buczkowskiego zadzwonił kierowca, który na poboczu zauważył dużego ptaka. Kiedy przyjechał na miejsce, okazało się, że to bielik.
"Ptak został schwytany i przetransportowany do gabinetu weterynaryjnego, gdzie przeszedł szereg badań. Obecnie bielik dochodzi do siebie pod czujnym okiem weterynarza" - podkreśliło Nadleśnictwo Tuczno. Gdy tylko ptak odzyska pełnię sił, zostanie wypuszczony na wolność.
We wpisie nadleśnictwo podziękowało kierowcy "za czujność i brak obojętności".
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Bielik jest największym drapieżnym ptakiem w Polsce. Rozpiętość jego skrzydeł może wynosić nawet do 2,5 metra. Bieliki żyją w parach. Ich ogony zmienią kolor około piątego, szóstego roku życia, wówczas staje się całkowicie biały.
"Bieliki na wierzchołkach drzew budują ogromne gniazda, których ciężar może dochodzić nawet do jednej tony. Gniazda te są pod ścisłą ochroną" - informują Lasy Państwowe i podkreślają, że "dzięki tej ochronie liczebność bielików w kraju przekracza w tej chwili 500 par i ciągle rośnie".