Historia pani Beaty została przedstawiona w reportażu "Uwagi!" TVN. 57-letnia kobieta wybrała się do stomatologa w celu wstawienia implantów. Z narkozy już się nie wybudziła.
Zabieg miał trwać dwie godziny. Kiedy jednak po czterech godzinach pani Beata nadal nie wychodziła z gabinetu, sytuację postanowiła sprawdzić jej krewna, która wraz z nią przyjechała do przychodni. - Zobaczyła Beatę leżącą na kozetce, była nieprzytomna, nie było z nią kontaktu. Nie wiadomo, co się stało. Lekarz powiedział: "Nie wiem, co się stało, dostała jakiejś drgawki" - relacjonuje w reportażu pani Dagmara, siostra poszkodowanej kobiety.
Pani Beata miała znajdować się w gabinecie od 15:30. Pogotowie przyjechało jednak dopiero pięć godzin później. - W karcie choroby napisane jest, że pacjentka została przyjęta nieprzytomna, po więcej niż dwóch godzinach bycia w gabinecie pod ogólną anestezją. Nikt jej nie pomógł, tam były cztery osoby, nikt nie zadzwonił po pomoc - mówi pani Dagmara.
Więcej aktualnych wiadomości znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Pani Beata przytomności już nie odzyskała, obecnie jest w śpiączce. Podczas zabiegu miało dość do niedotleniania i trwałego uszkodzenia mózgu. Siostra kobiety nie daje jednak za wygraną. Udała się do gabinetu stomatologa, by osobiście zapytać go, co stało się w gabinecie. - Powiedział, że ciśnienie spadło. Zapytałam, co w związku z tym zrobił, czemu nie wezwał pogotowia.
Odesłał mnie do anestezjologa, tłumacząc, że on nie jest lekarzem - przytacza pani Dagmara, która sama jest pielęgniarką w Stanach Zjednoczonych. - Przecież jak się wybudza pacjenta, to te pierwsze 20 minut, gdy to się nie staje, to wiadomo, że coś się dzieje - tłumaczy kobieta.
Okazuje się także, że pacjentów poszkodowanych przez stomatologa ma być więcej. Postępowanie w sprawie stomatologa wszczął już lubelski Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej Lekarzy. Sprawie przygląda się także Prokuratura Okręgowa Lublinie, a Rzecznik Praw Pacjenta rozważa złożenie przeciw niemu skargi zbiorowej. Sama pani Dagmara zapowiada natomiast, że będzie walczyć, "żeby ten człowiek nie skrzywdził już nikogo więcej".