Rozporządzenie ministra zdrowia obowiązuje od 6 lipca i rozszerza katalog danych zbieranych przez personel medyczny. Zmiany dotyczą m.in. międzynarodowej Patient Summary, czyli Karty Pacjenta, która jest częścią SIM. Wcześniej zbieranie danych medycznych na taką skalę nie było możliwe. W ramach programu rejestrowane będą dane dotyczące historii leczenia pacjenta, informacje o grupie krwi czy alergiach oraz inne dane.
Więcej aktualnych informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Ministerstwo Zdrowia zapewnia, że dane zbierane w ramach rejestru ciąż mogą być wykorzystane tylko po to, by zwiększyć nasze bezpieczeństwo, np. gdy w stanie zagrożenia życia trafimy na szpitalny oddział ratunkowy. Jednak zdaniem przeciwników takiego rozwiązania do systemu trafi wiele wrażliwych danych, które mogą być różnie wykorzystywane.
Nie ma czegoś takiego jak dostęp do danych dla prokuratury
- podkreślał na początku czerwca szef resortu zdrowia. Adam Niedzielski dodał, że "doszło do tworzenia pewnych mitów". - Uważam, że są one tworzone w ramach pewnej intencji politycznej. My mówimy o traktowaniu ciąży jak o zdarzeniu medycznym, takim, jak każde inne, np. choroba - zapewniał.
Od początku 2022 roku lekarze są zobowiązani do rejestracji wszystkich zdarzeń medycznych - dotyczy to także gabinetów prywatnych. Od przyszłego roku we wszystkich krajach UE ma zostać wprowadzony cyfrowy rejestr medyczny, co pozwoli na stworzenie międzynarodowej bazy danych. Będą tam informacje o wynikach badań prenatalnych czy o przerwaniu ciąży, do którego doszło w innym kraju.
Posłowie opozycji wnioskowali do ministerstwa zdrowia o informacje w Sejmie na temat nowych przepisów. Po ich udzieleniu debatowano nad rozporządzeniem. - Baza PESEL w Polsce i nasze numery telefonów zostały przekazane rachmistrzom spisowym pod pozorem ułatwienia Narodowego Spisu Rolnego. Jak w takiej sytuacji mamy wierzyć, ze ten rejestr będzie dostępny tylko lekarzom i tylko dla potrzeb pacjentek, a nie stanie się narzędziem waszej antykobiecej krucjaty? - komentował w Sejmie Michał Gramatyka z Polski 2050.
Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny podkreśla, że "prowadzenie takiego rejestru nie może prowadzić do 'poszukiwania zaginionej ciąży' ani żadnych konsekwencji prawnych wobec kobiety". Każda zmiana, która dotyczy zdrowia reprodukcyjnego, budzi szereg obaw i wątpliwości. - I nie ma się czemu dziwić. Kobiety w Polsce jako normę znają niestety moralizowanie i wtrącanie się lekarzy w życie prywatne pacjentek, o całkowitym ignorowaniu ich obaw i potrzeb nie wspominając - stwierdziła prezeska organizacji Krystyna Kacpura.
Przedstawiciel Naczelnej Izby Lekarskiej tłumaczył w rozmowie z Joanną Zajchowską, że zaproponowane rozwiązania mogą stanowić ułatwienie dla pracy medyków. - Rejestr jest narzędziem. Jego wykorzystanie jest zależne od intencji - mówi ginekolog dr. n. med. Michał Bulsa. Specjalista odpowiedział także na zapewnienie o braku dostępu do danych wrażliwych dla prokuratury. - Aktualnie prokuratura może uzyskać wgląd w dokumentację medyczną pacjentek oraz, po zgodzie sądu (zdejmującą tajemnicę lekarską), uzyskać od medyków informacje zastrzeżone tajemnicą lekarską - podsumowuje.
Polityczki i politycy opozycji dawali wyraz swoim wątpliwościom w licznych komentarzach na Twitterze i wypowiedziach w mediach tradycyjnych. "Co druga Polka nie chce być matką w Polsce. Winny jest m.in. zakaz aborcji, brak tolerancji, brak dostępu do in vitro i brak wsparcia. Co na to PiS? Hej wprowadźmy rejestr ciąż, to może urodzi się więcej dzieci" - ironizowała Katarzyna Kotula z Lewicy.
Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z kolei pytała: "Prokurator po poronieniu? Tropienie, czy kobieta wyjechała przerwać ciążę za granicą? Polki już dziś nie zachodzą w ciążę z obawy przed przymusem porodu w każdej sytuacji. Powodów do strachu właśnie przybyło. Rejestr ciąż w kraju z niemal całkowitym zakazem aborcji przeraża".
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>