Według oficjalnych rządowych danych ostatniej doby stwierdzono w Polsce 1075 zakażeń koronawirusem, a także dwa przypadki zgonów. Jeszcze dzień wcześniej informowano o 119 nowych zakażeniach. Przypomnijmy jednak, że poziom testowania w Polsce jest obecnie mocno ograniczony.
Testom od kwietnia poddawane są osoby, którym zleci to lekarz na podstawie konkretnych objawów. Nie jest już możliwe samodzielne zapisanie się na test PCR przez formularz wypełniany online lub przez konsultanta.
Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Wzrosty obserwuje się również w innych krajach Europy. W poniedziałek w Niemczech poinformowano o blisko 147,5 tys. nowych zakażeń i 102 zgonach. We Francji było to odpowiednio 243,2 tys. i 141.
- Jesteśmy w sytuacji, w której najgroźniejszy etap pandemii jest już za nami. Nabraliśmy odporności populacyjnej. Wszystkie infekcje, które teraz mają miejsce to efekt tego, że immunizacja, którą nabyliśmy, nie chroni przed ponownym zakażeniem, ale w dużej mierze chroni nas przed poważnym przebiegiem choroby i śmiercią - mówi w rozmowie z Gazeta.pl dr Franciszek Rakowski, autor Modelu Epidemiologicznego ICM UW.
- W tym momencie mamy sytuację, w której mutacje ba5 i ba4 uciekają spod odpowiedzi immunologicznej, co powoduje narastanie liczby zachorowań w różnych krajach - podkreśla ekspert.
Jak zaznacza, ten wzrost jest w Polsce mocno tłumiony, bo mamy wakacje, więc transmisja wirusa wygląda zupełnie inaczej. - Mamy naturalny lockdown w postaci zamkniętych szkół. Widzimy narosty zakażeń, ale prawdziwej mocnej fali możemy spodziewać się jesienią - dodaje dr Rakowski.
W ocenie eksperta scenariusz na jesieni nie będzie jednak tak dramatyczny, jak w poprzednich latach.
- My już zapłaciliśmy karę za to, że się nie zaszczepiliśmy. Tą karą była wysoka śmiertelność na deltę w jesieni ubiegłego roku - mówi.
Jak przypomina dr Rakowski, podstawowym narzędziem szacowania realnej liczby zakażeń były wskaźniki przeciwciał w populacji. W ubiegłym roku tych zakażeń było 5/6 razy więcej niż w oficjalnych danych. Obecnie ten wskaźnik jest zupełnie inny. - Przy tysiącu zakażeń możemy mówić o 18-20 tysiącach realnych przypadków. Także ta fala zatacza już całkiem szeroki krąg - podsumowuje badacz.