Premier Mateusz Morawiecki w lipcu odwiedził Tczew w województwie pomorskim. Na miejscu pojawiła się grupa jego zwolenników, ale też osoby, które chciały zaprotestować przeciwko polityce rządu. Jednym z protestujących był pan Józef - przedsiębiorca, który prowadzi bar.
Mężczyzna skandował "spieprzaj dziadu!". W pewnym momencie podeszła do niego kobieta z otoczenia premiera. Później pojawiła się policja. Mimo uwag funkcjonariuszy pan Józef nie przestawał krzyczeć hasła. Policjanci zaprowadzili go więc do radiowozu i zawieźli na komendę. - Nie używałem wulgaryzmów. Zacytowałem po prostu słowa byłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego - broni się mieszkaniec Tczewa w rozmowie z portalem tcz.pl.
Na komendzie przedsiębiorca spędził około godziny i na koniec nie zgodził się na przyjęcie mandatu za zakłócanie porządku. - Do policjantów nie mam pretensji, bo robili to, co ktoś im kazał - mówi portalowi pan Józef. Z kolei funkcjonariusze przekazali, że interwencja została podjęta na prośbę Służby Ochrony Państwa, która wskazała pana Józefa jako osobę, która w ich opinii ma zakłócać porządek.
Przeczytaj więcej informacji z Polski na stronie głównej Gazeta.pl.
Sprawa ma trafić teraz do sądu. Mężczyzna uważa bowiem, że pozbawiono go praw obywatelskich. Jak zapowiada, nie zapłaci grzywny i jest gotowy "nawet pójść do więzienia". Zastanawia się także nad tym, czy nie pozwać państwa polskiego. - Jeżeli chodzi o pozwanie w tej sprawie polskiego państwa, to raczej jest to sfera marzeń. Policjanci zawsze mogą powołać się na artykuł 15 ustawy o policji, gdzie są wskazane uprawnienia policjantów w takich sytuacjach - wyjaśnia w rozmowie z Onetem mecenas Marek Kanawka.
- Chciałem przekazać premierowi, jak żyje się ludziom takim jak ja. W telewizji mówi się, że obniża się VAT na żywność, tymczasem my płacimy 8 proc. VAT - których nie możemy odliczyć. To nam podwyższa koszta produkcji, a przecież nie możemy podnosić cen, bo stracimy klientów - mówił pan Józef w rozmowie z portalem tcz.pl.
Jak zauważa mecenas Kanawka, policja nie powinna wkraczać za skandowanie hasła "spieprzaj dziadu". Dlaczego? - Ten mężczyzna musiałby używać słów powszechnie uznawanych za wulgarne. Tutaj najwyraźniej tak nie było. Żeby było jasne, gdyby np. na wiecu Donalda Tuska ktoś krzyczał: "będziesz siedział", to policja też nie powinna w żaden sposób reagować. Ta historia z Tczewa jednoznacznie pokazuje, że policja stała się policją polityczną. Że ogranicza obywatelom możliwość pokazania, jak ta władza jest nieszanowana - wyjaśnia.