Łódź. 70-latka wezwała pogotowie, bo nie mogła odebrać emerytury. Teraz ma kłopoty

70-letnia mieszkanka Łodzi wezwała pogotowie, by pomogło jej odebrać emeryturę z placówki pocztowej. Początkowo twierdziła, że ma mroczki przed oczami i potrzebuje pomocy. Po przyjeździe medyków na miejsce okazało się jednak, że nic jej nie jest. Oburzeni ratownicy wezwali policję, sprawa będzie miała swój finał w sądzie.

Do sytuacji doszło w piątek 1 lipca ok. godz. 13. Około 70-letnia mieszkanka Łodzi zadzwoniła na numer alarmowy i przekazała, że bardzo źle się czuje - miała mieć mroczki przed oczami. Tego dnia panował upał, w związku z czym dyspozytor niezwłocznie wysłał karetkę pogotowia ratunkowego do kobiety. Na miejscu jednak okazało się, że pomocy medycznej wcale nie potrzebowała. 

Zobacz wideo Dlaczego ceny rosną?

Łódź. 70-latka mówiła, że źle się czuje. Chciała, by ratownicy pomogli jej odebrać pocztę

Szczegóły zdarzenia są niejednoznaczne. Według relacji "Dziennika Łódzkiego" kobieta miała wezwać ratowników przed swój dom wyjść im na powitanie z prośbą, by pojechali na pobliską pocztę i odebrali jej emeryturę. Wcześniej miała być tam osobiście, a pracownice poczty miały nie wypłacić jej świadczenia (dziennik nie podaje powodu). - Pani wprowadziła nas w błąd. Chciała po prostu zrobić wrażenie na pracownicach z poczty - powiedział dziennikowi Adam Stępka, rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi.

Zalew Sulejowski - zdjęcie ilustracyjneCiało 17-latka wyłowione z Zalewu Sulejowskiego. Uczestniczył w obozie survivalowym

Z informacji tvn24.pl wynika natomiast, że seniorka miała wezwać pogotowie pod placówkę poczty, przed którą spacerowała i twierdzić, że ma mroczki przed oczami. Dyspozytor miał odnotować, że była "krzycząca, kłótliwa i się rozłączyła", a kiedy ten do niej oddzwaniał, miała nie odbierać. - Kiedy zespół przyjechał na miejsce, kobieta spacerowała przed placówką poczty, weszła do karetki i powiedziała wprost, że wezwała pogotowie, bo nie może pobrać emerytury z placówki pocztowej, która jest zamknięta - mówi portalowi rzecznik pogotowia. 

Więcej informacji z kraju i ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

W obydwu wersjach zdarzenia zgadza się natomiast jedno - 70-latka bez potrzeby wezwała karetkę pogotowia, która w tym czasie mogła być potrzebna innej osobie. 

Policja (zdjęcie ilustracyjne)W sobotę policja zatrzymała 416 pijanych kierowców. Pięć osób nie żyje

Łódź. 70-latka bezpodstawnie wezwała pogotowie. Odpowie za to przed sądem 

Ratownicy medyczni natychmiast wezwali na miejsce funkcjonariuszy policji, którzy chcieli ukarać 70-latkę mandatem. Kobieta jednak odmówiła jego przyjęcia, dlatego sprawa będzie miała swój finał w sądzie. Zgodnie z kodeksem wykroczeń za wprowadzenie w błąd pogotowia grozi areszt, ograniczenie wolności lub grzywna w wysokości do 1,5 tys. zł. W przypadku gdy działanie wywołało niepotrzebną czynność (jak wyjazd karetki), sąd może orzec o nawiązce w wysokości do 1 tys. zł. 

Na początku 2022 roku TOK FM opublikował podsumowanie medyków za 2021 rok. Na wezwanie medyków z Łodzi i regionu karetki pogotowia wyjeżdżały 170 tysięcy razy. Ponad połowa tych wezwań została uznana za nieuzasadnione. Dotyczyły one m.in. złego samopoczucia, które objawiało się jedynie stanem podgorączkowym czy zmęczeniem albo prośbą o wypisanie zwolnienia lekarskiego lub recepty. Zdarzały się nawet wezwania "na złość pijanemu mężowi". 

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina

Więcej o: