Do policyjnej interwencji doszło 20 grudnia 2020 r. w Płocku. Funkcjonariusze próbowali zatrzymać samochód, którego kierowca zlekceważył sygnalizację świetlną. Doszło do krótkiego pościgu.
"Kierowca seata w trakcie podejmowanych w stosunku do niego czynności przez funkcjonariuszy był bardzo agresywny i arogancki. Miał bełkotliwą mowę i używał wulgaryzmów, a także groził policjantom. Nie reagował na polecenia funkcjonariuszy i unikał badania na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu" - informowała Komenda Miejska Policji w Płocku.
Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Razem z mężczyzną autem jechała kobieta i 1,5-miesięczne dziecko. Według policji kierowca "szarpał się, kopał i uderzał policjantów, powodując u funkcjonariuszy urazy ciała, uszkadzając telefon i umundurowanie służbowe". Policjanci nie mogli zakuć mężczyzny w kajdanki, użyto gazu pieprzowego.
"Pasażerka seata w trakcie czynności również była agresywna i wulgarna, zaatakowała funkcjonariuszy, za co usłyszała w płockiej komendzie zarzuty za naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariuszy oraz wymuszenie czynności urzędowych" - podawano w komunikacie.
Mężczyzna w pewnym momencie zasłabł. Policjanci udzielili mu pierwszej pomocy. Zmarł po kilkudziesięciu godzinach w szpitalu w Płocku. Jak informował w ubiegłym roku portal Gazeta.pl, we krwi mężczyzny stwierdzono 3 promile alkoholu i amfetaminę.
Prokuratura Okręgowa w Płocku przez wiele miesięcy czekała na opinię biegłych ws. ustalenia przyczyny śmierci mężczyzny. Później czekano jeszcze na opinię uzupełniającą ze względu na stwierdzone na ciele 32-latka niewielkie obrażenia.
- Biegli uznali, że pierwotnym mechanizmem zgonu było zatrzymanie krążenia spowodowane ostrą niewydolnością krążeniowo-oddechową - mówi nam prok. Iwona Śmigielska-Kowalska z Prokuratury Okręgowej w Płocku. Do owej niewydolności miało przyczynić się głównie to, że mężczyzna był pod wpływem alkoholu i amfetaminy. W opinii biegli wspominają o asfiksji, czyli niedotlenieniu.
- Czynnikiem pogłębiającym niedotlenienie było użycie gazu pieprzowego. Jednocześnie wskazano, że zgon nie był następstwem urazu mechanicznego, czyli zastosowania różnych środków przymusu bezpośredniego - słyszymy.
Jak udało nam się ustalić, prokuratura w połowie czerwca powołała biegłego, który na podstawie akt sprawy ma wydać kompleksową ocenę prawidłowości podejmowanych działań interwencyjnych. To ma być już ostatni krok w śledztwie. To biegły ustanowiony przy Sądzie Okręgowym w Koszalinie, nie pochodzi z Płocka. Opinia ma zostać wydana w przyszłym roku.
Jednocześnie śledztwo zostało 21 czerwca zawieszone, bo do tej pory zgromadzono już wszystkie dowody, które można było zgromadzić. Prokuratura czeka jeszcze na tę jedną opinię, a po jej uzyskaniu ma zapaść ostateczna decyzja - albo umorzenie, albo zarzuty.
Rzeczniczka PO w Płocku prok. Iwona Śmigielska-Kowalska zaznaczyła, że ta opinia będzie kluczowa i to jej treść będzie rzutować na to, jak postępowanie się zakończy. Prokurator podkreśliła, że z dotychczasowych ustaleń wynika, że policjanci nie doprowadzili bezpośrednio do śmierci mężczyzny. Otwarte pozostaje wciąż jednak pytanie, czy zachowali się zgodnie ze sztuką policyjną i czy użycie gazu pieprzowego było zasadne.
Wewnętrzne postępowanie wyjaśniające przeprowadziła Komenda Wojewódzka Policji z siedzibą w Radomiu.
"Nie stwierdzono żadnych okoliczności, ani przesłanek uzasadniających podejrzenie, że interweniujący w dniu 20 grudnia 2020 roku policjanci mogli dopuścić się przewinień dyscyplinarnych, czy też nieprzestrzegania zasad etyki zawodowej policjanta" - informuje w oświadczeniu przesłanym portalowi Gazeta.pl podinsp. Katarzyna Kucharska.