Tomasz Lis wstrzymuje się od aktywności zawodowej. Przysłał list do redakcji TOK FM

Były redaktor naczelny "Newsweeka" ogłosił, że na jakiś czas wycofuje się z działalności zawodowej. "Postanowiłem zastosować się do kategorycznego zalecenia lekarzy, wziąć na wstrzymanie, odsapnąć i podreperować własne zdrowie" - przekazał w liście przesłanym do Jacka Żakowskiego z TOK FM.

- Mamy w "trzódce" kryzys - stwierdził podczas piątkowego porannego programu TOK FM Jacek Żakowski. W studiu obecni byli stali komentatorzy - Wiesław Władyka i Tomasz Wołek - zabrakło jednak byłego redaktora naczelnego "Newsweeka" Tomasza Lisa.

Lis przesłał do TOK FM list, który został odczytany przez Żakowskiego.

Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>

"Panowie drodzy, koledzy, ponieważ w każdym sensie zrobiło się nieznośnie gorąco, i pogoda, i wielkie przeciążenia mogą wykończyć nie tylko nadciśnieniowców i postudarowców, tym razem inaczej niż zwykle postanowiłem zastosować się do kategorycznego zalecenia lekarzy, wziąć na wstrzymanie, odsapnąć i podreperować własne zdrowie" - napisał Tomasz Lis.

"Tym bardziej że na wakacjach nie byłem od pięciu lat, a w ostatnich czterech latach jedyna moja przerwa w pracy to dwumiesięczny pobyt w szpitalu z późniejszymi krótkimi dogrywkami" - dodał dziennikarz.

Tomasz Lis przekazał także, że "zwalnia się więc na jakiś czas z wszelkiej aktywności zawodowej, w tym z uczestnictwa w piątkowych audycjach".

"Oby do zobaczenia jak najszybciej, trzymajcie się, Tomek" - podsumował.

Całość audycji dostępna jest na stronie internetowej i aplikacji TOK FM.

Zobacz wideo Klaudia Jachira rzucała banknotami w czasie przysięgi Glapińskiego. Została wyprowadzona z Sejmu

Tomasz Lis tymczasowo poza TOK FM

Już kilka dni temu ogłoszono, że Tomasz Lis nie będzie zapraszany do TOK FM.

"W świetle ostatnich doniesień, do czasu wyjaśnienia sprawy, Radio TOK FM zdecydowało się nie zapraszać Tomasza Lisa na antenę stacji w charakterze komentatora" - informowała w tym tygodniu dyrektor ds. komunikacji korporacyjnej Agory Nina Graboś.

W ubiegłym tygodniu Wirtualna Polska opublikowała reportaż zatytułowany: "'Płakałam, miałam ataki paniki'. Ujawniamy zarzuty podwładnych wobec Tomasza Lisa. Dlaczego zwolniono naczelnego 'Newsweeka'?" Autor tekstu przytacza rozmowy z kilkudziesięcioma współpracownikami Lisa i sytuacje, w których ich zdaniem dochodziło do mobbingu. 

"Naczelny zagląda w dekolt jednej z redaktorek i komentuje kolor jej stanika - przypomina sobie były redaktor. - Były też okropne kawały o gejach, koledzy geje z redakcji fatalnie to znosili - opowiada inny redaktor" - czytamy w tekście Szymona Jadczaka.

Według ustaleń WP pierwsze zgłoszenia o niestosownym zachowaniu naczelnego pojawiły się w 2018 r. Lis miał kilkukrotnie publicznie wyśmiewać wygląd i ubiór jednego z dziennikarzy i robić przy tej okazji niestosowne porównania. Następnie wymieniane są kolejne zgłoszenia, które pracownice i pracownicy redakcji składali w odpowiednich biurach i departamentach wydawnictwa. Żadne miały nie przynieść efektów.

- Zestaw półprawd, ćwierćprawda, rozdmuchanych, poprzekręcanych, opartych na zeznaniach i wyznaniach dwóch osób, które według mnie w stu procentach zasadnie usunąłem z redakcji. I dzisiaj zrobiłbym dokładnie to samo - komentował w ubiegłym tygodniu publikację portalu Wp.pl Tomasz Lis w TOK FM. 

Wydawnictwo Ringier Axel Springer Polska rozwiązało umowę z Tomaszem Lisem 24 maja br. w trybie natychmiastowym. Nie są znane przyczyny tej decyzji. Dziennikarz kierował tygodnikiem "Newsweek" od 2012 r.

***

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>

Więcej o: