Do tragicznego w skutkach zdarzenia doszło na początku października 2021 roku. Wówczas dwóch płetwonurków nie wypłynęło na powierzchnię, a trzeci zaginął podczas próby dostarczenia im butli z tlenem. Wszyscy byli doświadczonymi nurkami, którzy brali udział w ćwiczeniach doskonalących umiejętności. Akcja poszukiwawcza trwała dwa dni.
Śledztwo w tej sprawie było prowadzone w kierunku narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu czterech kursantów nurkujących w zalanej sztolni Maria Concordia w Sobótce.
Więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
- Na powierzchnię nie wypłynął jeden kursant oraz instruktor. Pozostali kursanci podjęli akcję ratowniczą i po powtórnym zejściu pod wodę nie wypłynął kolejny kursant - informowała Małgorzata Dziewońska z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
Podczas sekcji zwłok potwierdzono, że przyczyną śmierci nurków było utonięcie.
- Z całego zgromadzonego materiału dowodowego wynika, że do wypadku przyczyniło się zachowanie instruktora. To na nim ciążył szczególny obowiązek nadzoru nad kursantami. To on nie przestrzegał regulaminu kopalni i międzynarodowego stowarzyszenia nurków - mówiła prokuratorka.
Według śledczych instruktor wybrał też nieodpowiedni rodzaj ćwiczeń oraz miejsce do przeprowadzenia szkolenia.
- Ćwiczenia wybrane przez instruktora przekraczały zakres kompetencji kursantów. Instruktor podejmował też niewłaściwe decyzje w trakcie nurkowania - nie podjął decyzji o wypłynięciu w momencie, kiedy doszło do zamącenia wody, a doszło do niego dlatego, że zbyt wielu kursantów nurkowało w tym samym momencie - przekazywała rzeczniczka prokuratury.