Na okres późnej wiosny i wczesnego lata przypada okres lęgowy wron. Dorosłe ptaki, aby ochronić swoje młode, często krążą nad głowami przechodniów. Coraz więcej mieszkańców stolicy skarży się na ich ataki. Eksperci uspokajają, że akty agresji niebawem się skończą.
Więcej informacji ze świata i kraju znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
Atak wron stał się popularnym tematem rozmów na wielu osiedlowych forach. "Te ptaki są straszne, ostatnio próbowały porwać mi psa. Na szczęście był za ciężki, ale z yorkiem by sobie na pewno poradziły" - skarży się jeden z mieszkańców warszawskiego Mokotowa. "Mnie ostatnio jedna zaatakowała koło sklepu na Olesińskiej. Trzy razy próbowała mnie skubnąć w głowę" - komentuje następny. "Raz niemal sama nie oberwałam w głowę" - pisze inna użytkowniczka grupy, której wpis przytacza "Gazeta Wyborcza".
O podobnych zdarzeniach informowali już wcześniej mieszkańcy innych stołecznych dzielnic. "Uwaga. Przed chwilą na Suzina wrony zaatakowały moją córkę i psa. Dziobały córkę w głowę, a psu chciały wydłubać oko. Ostrzegłem dzieci bawiące się na podwórku. Jeden z chłopców przyznał, że został zaatakowany przez wronę. Podrapała go przy oku. Uważajcie na siebie, dzieci i zwierzęta" - lokalny portal Warszawa Nasze Miasto cytował pana Arkadiusza, który poinformował o ataku wron na facebookowej grupie "Żoliborz - Platforma Sąsiedzka".
Eksperci zaznaczają, że agresywne zachowanie wron o tej porze roku jest w zupełności naturalne. - Agresywne zachowanie wron siwych to nic innego jak obrona podlotów, czyli piskląt, jakie wyszły z gniazd i nie potrafią jeszcze latać. Takie nielotne maluchy uczą się życia w mieście, drepcząc po trawnikach i chodnikach a rodzice… cóż, każdego, kogo uważają za zagrożenie dla swoich latorośli, przepędzają. Warszawa należy także do ptaków, które, jak się okazuje, muszą nauczyć się latać i najpierw chodzą - wyjaśniła w rozmowie z portalem Warszawa Nasze Miasto dr Agnieszka Czujkowska z Ośrodka Rehabilitacji Krajowych Ptaków Chronionych "Ptasi Azyl" w warszawskim ZOO. - Należy zidentyfikować miejsce, w którym przebywa maluch i omijać je szerokim łukiem (na kilka dni można przecież zmienić trasę) - dodała.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.