Inowrocław. Działacz potraktowany gazem w czasie wiecu zapowiada kroki prawne. "Uratowały mnie okulary"

- Do użycia gazu doszło już wtedy, kiedy Jarosław Kaczyński odjechał. Byliśmy już pogodzeni z tym, że nie wejdziemy na parking i nie chcieliśmy iść dalej. To policjanci zaczęli na nas napierać - twierdzi w rozmowie z Onet.pl Krzysztof Konikowski, wobec którego funkcjonariusze w Inowrocławiu w niedzielę użyli gazu. Policjanci z kolei przekonują, że działania na miejscu były prowadzone zgodnie z prawem.

W niedzielę prezes PiS Jarosław Kaczyński odwiedził Inowrocław. Na salę nie zostali wpuszczeni przeciwnicy partii, których przed budynkiem otoczyła policja. Protestujący przeciwko rządom PiS zgromadzili się na poboczu, przy Państwowej Szkole Muzycznej.

Po zakończonym spotkaniu grupa kilkudziesięciu osób zaczęła wykrzykiwać w kierunku służb wulgarne hasła, jednak poza tym przeciwnicy PiS mieli zachowywać się pokojowo. Mimo to policja zdecydowała się użyć wobec nich gazu łzawiącego.

Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>

W poniedziałek wieczorem oświadczenie w tej sprawie wydała policja. Jak stwierdziła rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Policji Monika Chlebicz, "podczas zabezpieczenia w Inowrocławiu policjanci wydawali polecenia i ostrzeżenia o użyciu siły fizycznej oraz miotacza gazu".

Moment użycia gazu przez policjęPolicja z wnioskiem o ściganie sprawców z urzędu. Prok. Wrzosek go punktuje

"Pomimo wielokrotnie powtarzanych, jasnych i zrozumiałych poleceń wydawanych wobec osób, które podchodziły do kordonu funkcjonariuszy, aby te odsunęły się na bezpieczną odległość, osoby te nie reagowały, stawiając bierny opór, podchodząc coraz bliżej. Policjant, oceniając na miejscu sytuację, zastosował gradację używanych środków przymusu od siły fizycznej, która nie przyniosła oczekiwanego rezultatu, do użycia ręcznego miotacza gazu" - dodała funkcjonariuszka.

Zobacz wideo Zobacz także: 19-latka kierująca fordem podczas włączania się do ruchu o włos uniknęła uderzenia w motocyklistę

Inowrocław. Policja użyła gazu. "To policjanci zaczęli napierać"

Portal Onet.pl rozmawiał z jedną z osób, która została potraktowana gazem przez policjantów. To przedsiębiorca, osiedlowy radny ze Żnina Krzysztof Konikowski.

- Co najśmieszniejsze w tej sytuacji, do użycia gazu doszło już wtedy, kiedy Jarosław Kaczyński odjechał. Byliśmy już pogodzeni z tym, że nie wejdziemy na parking i nie chcieliśmy iść dalej. To policjanci zaczęli na nas napierać. Nie kłóciłbym się o nic, gdyby ten policjant udzielił mi informacji, jak się nazywa, odwróciłbym się na pięcie i odszedł. Była nas garstka i nie stanowiliśmy żadnego zagrożenia dla policji - twierdzi działacz.

Jarosław Kaczyński w InowrocławiuKaczyński był w Inowrocławiu, ale mówił o Włocławku. Brejzę pomylił z Mejzą

- Kiedy dostałem gazem, chyba w sporym stopniu uratowały mnie okulary i duży telefon. Mimo to od razu pojawiło się szczypanie, gryzienie, problemy z oddychaniem. Zresztą te skutki odczuły nawet osoby, które udzielały mi pomocy. Wracaliśmy potem w trójkę do Żnina i musieliśmy się zatrzymać, ponieważ nikt z nas nie był w stanie prowadzić samochodu. Dzwoniliśmy po kolegów, żeby po nas przyjechali - dodaje.

Jak zapowiada mężczyzna, uzyskał na komendzie dane funkcjonariusza, a "sprawą zajmą się dalej jego prawnicy".

Moment użycia gazu przez policjęInowrocław. Policja tłumaczy się z użycia gazu wobez przeciwników Kaczyńskiego

Komenda Wojewódzka Policji w Bydgoszczy poinformowała we wtorek o złożeniu zawiadomienia do Prokuratury Rejonowej o podejrzeniu popełnienia przestępstwa znieważenia policjantów podczas działań w Inowrocławiu. "Złożyliśmy także wniosek o objęcie tego postępowania ściganiem sprawcy z urzędu" - przekazano.

Sprawę zgłosił do Prokuratury Rejonowej w Inowrocławiu także prezydent Ryszard Brejza. Jak stwierdził  w opublikowanym w poniedziałek oświadczeniu, "grupa osób, w części zamaskowanych, z napisami na ubraniach "Policja" zawłaszczyła parking, część pasa drogowego przy ul. Kilińskiego w Inowrocławiu".

Mariusz Kamiński podczas konferencji prasowejKamiński o reakcji policji w Inowrocławiu "Uzasadniona i zrozumiała"

"Używanie wulgaryzmów nie jest godne pochwały, ale tylko w państwach "putinopodobnych" może stać się okazją do użycia wobec demonstrantów gazu paraliżującego, skucia kajdankami, uderzeń, wykręcania rąk i kierowania gróźb. Takie zachowanie zamaskowanego funkcjonariusza Policji, może nosić znamiona złamania prawa poprzez przekroczenie posiadanych uprawnień" - dodał.

***

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>

Więcej o: