Bydgoszcz. Strajk w MZK trwa, nie ma rozmów. Zarząd mówi o "braniu mieszkańców jako zakładników"

Kierowcy z bydgoskiego MZK nie wrócą do pracy, dopóki nie otrzymają podwyżek w wysokości 1000 zł brutto. Ratusz mówi o "buncie" i "nielegalnym strajku", a po odszkodowania odsyła do spółki. Tramwaje nie jeżdżą w mieście od piątku.

Pracownicy MZK w Bydgoszczy strajkują od piątku 24 czerwca. Tramwaje i autobusy obsługiwane przez spółkę nie wyjechały z zajezdni w dniu zakończenia roku szkolnego. Zarząd dróg miejskich i komunikacji w pierwszych wiadomościach informujących o utrudnieniach pisał o "nielegalnym strajku" i "braniu mieszkańców jako zakładników". Zaprzestania wykonywania obowiązków kierowcy nie poprzedzili negocjacjami z Urzędem Miasta, ani strajkiem ostrzegawczym. Władze spółki podały się do dymisji.

Zobacz wideo Zachowanie kierowców przed przejściem dla pieszych w oku policyjnych kamer

Przeczytaj więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl

Bydgoszcz. Strajk MZK. Kierowcy domagają się 1000 zł podwyżki

Rozpoczynając strajk, pracownicy MZK przedstawili pięć postulatów:

  1. Odwołanie pana Andrzeja Wadyńskiego z funkcji prezesa spółki (prezes ustąpił ze stanowiska),
  2. wzrost wynagrodzeń od 1.06.2022 o kwotę 1000 zł brutto,
  3. wzrost wynagrodzeń minimum o wskaźnik cen usług ustalanych corocznie przez GUS w kolejnych latach,
  4. zmniejszenie premii do 10 procent w stosunku do pracy zasadniczej,
  5. powołanie na funkcję prezesa spółki pana Pawła Czyrnego.

Postulaty kierowców opublikował "Express bydgoski".

Kierowcy zapowiedzieli, że nie wrócą do pracy, jeśli nie dostaną podwyżek. W mieście  funkcjonuje komunikacja zastępcza. Mieszkańców, którzy domagają się odszkodowań za utrudnienia w dojazdach do pracy Zarząd dróg miejskich i komunikacji publicznej odsyła do strajkującej spółki.

"Prawo przewozowe (Dz. U. z 2020 r. poz. 8) za szkodę, jaką poniósł podróżny wskutek opóźnionego przejazdu lub odwołania regularnie kursującego środka transportowego, odpowiada przewoźnik, jeżeli szkoda wynikła z winy umyślnej przewoźnika" - czytamy na stronie bydgoskiego ZDMiKP. Oficjalnie strajk nie jest organizowany przez działające w spółce związki zawodowe.

Strajk MZK w Bydgoszczy. Kierowcy: Nie mieliśmy innego wyjścia

- Prezydent złożył do prokuratury zawiadomienie o działaniu nieznanych osób na szkodę spółki  - poinformowała lokalną gazetę rzeczniczka Rafała Bruskiego Marta Stachowiak. W piątek, po rozpoczęciu strajku, prezydent Bydgoszczy zadeklarował gotowość do rozmów, jednak nie udało się wypracować porozumienia.

Andrzej Arndt, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej poinformował, że w poniedziałek nikt z urzędu miasta ani z MZK nie skontaktował się ze strajkującymi kierowcami. 

- Chcemy bardzo przeprosić społeczeństwo, które w tej chwili najbardziej odczuwa brak naszej komunikacji - mówił podczas poniedziałkowej konferencji szef związków zawodowych MZK, cytowany przez TOK FM. - Informujemy jednak, że rozmowy były prowadzone od grudnia ubiegłego roku i nie przynosiły żadnego efektu. Spotkań było kilkanaście, jak nie kilkadziesiąt. Załoga zdecydowała o proteście, po prostu nie mieliśmy innego wyjścia - tłumaczył.

Pracownicy MZK żądają 10 mln zł na podwyżki. Twierdzą, że te pieniądze były już zapisane w budżecie,  jednak spółka dostała od miasta 142, zamiast 152 milionów zł. Urzędnicy twierdzą, że pieniędzy na spełnienie żądań strajkujących w miejskim budżecie po prostu nie ma.

***

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.

Więcej o: