Zgłoszenie o zdarzeniu dotarło do strażaków w sobotę ok. godz. 21.50. Do rzeki Narew wpadło dwóch mężczyzn - 29-latek i 35-latek - którzy płynęli nadmuchiwanym kajakiem. Mężczyźni byli znajomymi.
- Ci panowie wpłynęli na jaz [budowla hydrotechniczna w poprzek nurtu rzeki, pomaga spiętrzyć wodę - red.], najprawdopodobniej go nie zauważyli - wyjaśnia w rozmowie z Gazeta.pl mł. kpt. Agnieszka Walentynowicz-Niedbałko z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Białymstoku.
Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Jedną z osób - 35-latka - udało się wyciągnąć z wody przez jednego ze świadków. Mężczyzna przeżył. Wciąż poszukiwano jednak jego kompana.
- Siły i środki, które zostały skierowane do działań, to cztery zastępy państwowej straży pożarnej i jeden zastęp ochotniczej straży pożarnej. Łącznie w działania było zaangażowane dwudziestu ratowników - wylicza mł. kpt. Agnieszka Walentynowicz-Niedbałko.
Strażacy wydobyli z wody 29-latka. - Osobę, którą wyciągnęli strażacy, reanimowano ponad godzinę, łącznie z przybyłym na miejsce zespołem ratownictwa medycznego. Po godzinie stwierdzono zgon - mówi nam przedstawicielka białostockiej straży pożarnej.
***
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>