"Chamstwo, seksizm, mściwość" - WP wylicza zarzuty pracowników "Newsweeka" wobec Lisa. Były naczelny komentuje

Poniżanie, wyzwiska, seksizm - te i inne zarzuty stawiają pracownicy "Newsweeka" Tomaszowi Lisowi. Wirtualna Polska opublikowała relację z rozmów z kilkudziesięcioma osobami. - Nie miałem szans przeczytać tekstu, bo właśnie wychodziłem z domu - przyznał Tomasz Lis.
Zestaw półprawd, ćwierćprawda, rozdmuchanych, poprzekręcanych, opartych na zeznaniach i wyznaniach dwóch osób, które według mnie w stu procentach zasadnie usunąłem z redakcji. I dzisiaj zrobiłbym dokładnie to samo

- powiedział Tomasz Lis w TOK FM. Dodał, że nie chce komentować tekstu WP, którego nie przeczytał. - Cytowanie bzdur tylko je nobilituje - dodał.

Więcej aktualnych informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl

Zobacz wideo Donald Trump wróci do polityki? Kohut: Nie jestem pewien, czy wygrałby wybory

Więcej aktualnych informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl

WP publikuje zarzuty byłych współpracowników Tomasza Lisa

W piątek rano Wirtualna Polska opublikowała reportaż zatytułowany: "'Płakałam, miałam ataki paniki'. Ujawniamy zarzuty podwładnych wobec Tomasza Lisa. Dlaczego zwolniono naczelnego 'Newsweeka'?" Autor tekstu przytacza rozmowy z kilkudziesięcioma współpracownikami Lisa i sytuacje, w których ich zdaniem dochodziło do mobbingu. 

W tekście opisane jest prawdopodobnie ostatnie kolegium redakcyjne, które poprowadził Tomasz Lis i na którym miał objąć dziennikarkę, chcą pokazać uścisk Andrzeja Dudy i Wołodymyra Zełenskiego. Inna sytuacja z newsroomu: 

Naczelny zagląda w dekolt jednej z redaktorek i komentuje kolor jej stanika - przypomina sobie były redaktor. - Były też okropne kawały o gejach, koledzy geje z redakcji fatalnie to znosili - opowiada inny redaktor

- czytamy w tekście Szymona Jadczaka.

Według ustaleń WP pierwsze zgłoszenia o niestosownym zachowaniu naczelnego pojawiły się w 2018 r. Lis miał kilkukrotnie publicznie wyśmiewać wygląd i ubiór jednego z dziennikarzy i robić przy tej okazji niestosowne porównania.

Następnie wymieniane są kolejne zgłoszenia, które pracownice i pracownicy redakcji składali w odpowiednich biurach i departamentach wydawnictwa. Żadne nie przynosiły efektów. Autor tekstu rozmawiał z przedstawicielami związków zawodowych działających w RASP.  NSZZ "Solidarność" umawiało spotkanie osób, które zgłosiły mobbing, z przedstawicielami działu prawnego. Do spotkania nigdy nie doszło. 

Menadżerowie nie reagowali - wynika z relacji dziennikarzy. Rozmówczyni WP, podkreśla, że ujawnia to, co działo się w "Newsweeku", bo "chce, by władze firmy wiedziały, co się u nas dzieje. Bo z roku na rok jest coraz gorzej, a w ostatnich miesiącach napięcie jest tak wielkie, że lada chwila ktoś albo coś wybuchnie. Chciałabym się naradzić, co można zrobić, by sytuacja się poprawiła, żeby można było pracować bez strachu" - czytamy.

W zgłoszeniu dziennikarki wymienione są nazwiska osób z kierownictwa RASP, którym zgłaszano mobbing, wśród nich szefowa działu HR Monika Remiszewska. Bez reakcji. "Mam poczucie beznadziejności całej sytuacji. Wydaje mi się, że próbowałam już wszystkiego i nic nie przyniosło poprawy. Wręcz przeciwnie, jest coraz gorzej". I dodaje, że "szef chętnie i często mówi, że jak się komuś nie podoba, to może wypierdalać" - relacjonuje.

Anonimowi w obawie przed zemstą

Wszyscy rozmówcy Wirtualnej Polski chcę zostać anonimowi. Oceniają, że Tomasz Lis jest "zdolny zaszkodzić każdemu, kto mu podpadnie", dlatego w obawie o siebie nie podają nazwisk. Jedyną osobą, której nazwisko pada w tekście, jest Ryszard Holzer, sekretarz redakcji "Newsweeka". W gronie pracowników miał przyznać, że czuje się mobbingowany. W rozmowie z WP potwierdził, że rzeczywiście tak było.

To było mnóstwo drobnych rzeczy, które składały się w całość, nieprzyjemną atmosferę przesiąkniętą chamstwem. Parę razy zwracałem uwagę Tomaszowi Lisowi, że są to zachowania na pograniczu mobbingu

- relacjonował. Dziennikarze "Newsweeka" twierdzą, że "naczelny wprawdzie nie mógł go wyrzucić, bo Rysiek był w wieku przedemerytalnym, ale przeniósł go do Forbesa". 

Lis: Stanowczo zaprzeczam

Autor reportażu przesłał pytania do byłego naczelnego "Newsweeka". Tomasz Lis odpowiedział za pośrednictwem swojej pełnomocniczki Beaty Czechowicz. "Kategorycznie zaprzeczam. Żadne wyszydzanie wyglądu czy ubioru nie miało miejsca, bo - poza wszystkim - są to kwestie, które zupełnie mnie nie interesują" - brzmi odpowiedź. W podobnym tonie brzmią odpowiedzi na wszystkie stawiane zarzuty.

Wydawnictwo Ringier Axel Springer Polska rozwiązało umowę z Tomaszem Lisem 24 maja br. w trybie natychmiastowym. Nieznane są przyczyny tej decyzji.

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>

Więcej o: