Zestaw półprawd, ćwierćprawda, rozdmuchanych, poprzekręcanych, opartych na zeznaniach i wyznaniach dwóch osób, które według mnie w stu procentach zasadnie usunąłem z redakcji. I dzisiaj zrobiłbym dokładnie to samo
- powiedział Tomasz Lis w TOK FM. Dodał, że nie chce komentować tekstu WP, którego nie przeczytał. - Cytowanie bzdur tylko je nobilituje - dodał.
Więcej aktualnych informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Więcej aktualnych informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
W piątek rano Wirtualna Polska opublikowała reportaż zatytułowany: "'Płakałam, miałam ataki paniki'. Ujawniamy zarzuty podwładnych wobec Tomasza Lisa. Dlaczego zwolniono naczelnego 'Newsweeka'?" Autor tekstu przytacza rozmowy z kilkudziesięcioma współpracownikami Lisa i sytuacje, w których ich zdaniem dochodziło do mobbingu.
W tekście opisane jest prawdopodobnie ostatnie kolegium redakcyjne, które poprowadził Tomasz Lis i na którym miał objąć dziennikarkę, chcą pokazać uścisk Andrzeja Dudy i Wołodymyra Zełenskiego. Inna sytuacja z newsroomu:
Naczelny zagląda w dekolt jednej z redaktorek i komentuje kolor jej stanika - przypomina sobie były redaktor. - Były też okropne kawały o gejach, koledzy geje z redakcji fatalnie to znosili - opowiada inny redaktor
- czytamy w tekście Szymona Jadczaka.
Według ustaleń WP pierwsze zgłoszenia o niestosownym zachowaniu naczelnego pojawiły się w 2018 r. Lis miał kilkukrotnie publicznie wyśmiewać wygląd i ubiór jednego z dziennikarzy i robić przy tej okazji niestosowne porównania.
Następnie wymieniane są kolejne zgłoszenia, które pracownice i pracownicy redakcji składali w odpowiednich biurach i departamentach wydawnictwa. Żadne nie przynosiły efektów. Autor tekstu rozmawiał z przedstawicielami związków zawodowych działających w RASP. NSZZ "Solidarność" umawiało spotkanie osób, które zgłosiły mobbing, z przedstawicielami działu prawnego. Do spotkania nigdy nie doszło.
Menadżerowie nie reagowali - wynika z relacji dziennikarzy. Rozmówczyni WP, podkreśla, że ujawnia to, co działo się w "Newsweeku", bo "chce, by władze firmy wiedziały, co się u nas dzieje. Bo z roku na rok jest coraz gorzej, a w ostatnich miesiącach napięcie jest tak wielkie, że lada chwila ktoś albo coś wybuchnie. Chciałabym się naradzić, co można zrobić, by sytuacja się poprawiła, żeby można było pracować bez strachu" - czytamy.
W zgłoszeniu dziennikarki wymienione są nazwiska osób z kierownictwa RASP, którym zgłaszano mobbing, wśród nich szefowa działu HR Monika Remiszewska. Bez reakcji. "Mam poczucie beznadziejności całej sytuacji. Wydaje mi się, że próbowałam już wszystkiego i nic nie przyniosło poprawy. Wręcz przeciwnie, jest coraz gorzej". I dodaje, że "szef chętnie i często mówi, że jak się komuś nie podoba, to może wypierdalać" - relacjonuje.
Wszyscy rozmówcy Wirtualnej Polski chcę zostać anonimowi. Oceniają, że Tomasz Lis jest "zdolny zaszkodzić każdemu, kto mu podpadnie", dlatego w obawie o siebie nie podają nazwisk. Jedyną osobą, której nazwisko pada w tekście, jest Ryszard Holzer, sekretarz redakcji "Newsweeka". W gronie pracowników miał przyznać, że czuje się mobbingowany. W rozmowie z WP potwierdził, że rzeczywiście tak było.
To było mnóstwo drobnych rzeczy, które składały się w całość, nieprzyjemną atmosferę przesiąkniętą chamstwem. Parę razy zwracałem uwagę Tomaszowi Lisowi, że są to zachowania na pograniczu mobbingu
- relacjonował. Dziennikarze "Newsweeka" twierdzą, że "naczelny wprawdzie nie mógł go wyrzucić, bo Rysiek był w wieku przedemerytalnym, ale przeniósł go do Forbesa".
Autor reportażu przesłał pytania do byłego naczelnego "Newsweeka". Tomasz Lis odpowiedział za pośrednictwem swojej pełnomocniczki Beaty Czechowicz. "Kategorycznie zaprzeczam. Żadne wyszydzanie wyglądu czy ubioru nie miało miejsca, bo - poza wszystkim - są to kwestie, które zupełnie mnie nie interesują" - brzmi odpowiedź. W podobnym tonie brzmią odpowiedzi na wszystkie stawiane zarzuty.
Wydawnictwo Ringier Axel Springer Polska rozwiązało umowę z Tomaszem Lisem 24 maja br. w trybie natychmiastowym. Nieznane są przyczyny tej decyzji.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>