Kontrola w Domu Pomocy Społecznej w Jordanowie jest w toku. O jej wynikach będziemy mogli poinformować po zakończeniu tych działań. Kontrolerzy Wydziału Polityki Społecznej MUW bardzo szczegółowo analizują kwestie związane z jakością usług świadczonych w tej placówce oraz standardem zatrudnienia i kwalifikacjami pracowników
- czytamy w komunikacie Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego zamieszczonym na Facebooku.
MUW informuje, że "sprawdzane jest również stosowanie środków przymusu bezpośredniego u podopiecznych, u których jest to konieczne, aby nie stwarzali zagrożenia dla siebie lub innych mieszkańców". Podkreśla, że "jest to bardzo delikatna kwestia, wymagająca m.in. prowadzenia określonej dokumentacji".
"Bywa również tak, że to sąd może wydać zgodę na stosowanie określonych środków zabezpieczających, w tym nawet 'łóżka składającego się z metalowych, wysokich prętów jako miejsca spoczynku nocnego ubezwłasnowolnionej'. Badamy taki dokument i jego znaczenie w kontekście całości sprawy. Szczegółowo analizowane jest także sprawozdanie z kontroli, przeprowadzonej w DPS w Jordanowie przez Sąd Rejonowy w Suchej Beskidzkiej, który sprawuje nadzór nad placówką, jak również ustalenia Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, które odpowiada za bieżące funkcjonowanie DPS-u" - czytamy w komunikacie.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl.
Jak poinformowano, wojewoda chce, aby inny podmiot zajął się prowadzeniem placówki. "Formuła takiej zmiany jest aktualnie dopracowywana. Wojewoda oczekuje, że DPS będzie prowadzony przez powiat suski. Warto podkreślić, że prowadzenie Domu Pomocy Społecznej jest zadaniem własnym powiatu. Łukasz Kmita wyraził oczekiwanie, że Siostry ze zrozumieniem podejdą do tego tematu i użyczą powiatowi budynku na określony czas. Założeniem jest oczywiście to, aby powiat przejął prowadzenie DPS wraz z obecnie umieszczonymi tam podopiecznymi" - napisano.
Wirtualna Polska opisała w środę zmiany, jakie zaszły w DPS w Jordanowie. Portal podaje, że z ogrodzenia zniknął drut kolczasty, który założono ok. półtora roku temu. Drut miał się pojawić po ucieczkach podopiecznych. Siostra Bronisława, dyrektorka DPS, twierdziła, że "to na ptaszki lub koty". Z ośrodka zniknęła również klatka, w której miały być przetrzymywane osoby z niepełnosprawnościami.
W poniedziałek dziennikarze wp.pl opisali koszmar podopiecznych DPS w Jordanowie. Z ich ustaleń wynika, że opiekunki znęcały się nad osobami z niepełnosprawnościami intelektualnymi. W sprawie trwa śledztwo. Zarzuty postawiono dwóm osobom, m.in. siostrze Bronisławie, dyrektorce ośrodka.