Jak podaje Onet, postępowanie zostało wszczęte w kwietniu tego roku. Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Krakowie w rozmowie z portalem przekazał, że dotyczy ono dwóch wątków: dopuszczenia się innych czynności seksualnych lub doprowadzenia do poddania się takim czynnościom osoby małoletniej poniżej 15. roku życia oraz niezawiadomienia organów.
- Postępowanie obejmuje również wątek niezawiadomienia organu powołanego do ścigania przestępstw w okresie od dnia 13 grudnia 2005 r. do bliżej nieustalonego dnia kwietnia 2012 r. w Krakowie przez osoby kierujące Archidiecezję Krakowską - powiedział prok. Janusz Hnatko. Onet zauważa, że w tym okresie na czele Archidiecezji Krakowskiej stał kard. Stanisław Dziwisz. - Obecnie prowadzone są czynności dowodowe polegające między innymi na uzyskaniu od osób zawiadamiających informacji o ich wiedzy o przedmiocie zawiadomienia i źródłach tej wiedzy, zmierzające do ustalenia, czy doszło do popełnionego przestępstwa i czy nie doszło do przedawnienia ewentualnego czynu zabronionego - dodał prokurator.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Przypomnijmy, w listopadzie 2020 roku opublikowany został dokument TVN24 "Don Stanislao", w którym zarzucono kardynałowi Stanisławowi Dziwiszowi tuszowanie przypadków molestowania seksualnego. Dziwisz miał być zaangażowany w ukrywanie zarówno polskich, jak i światowych skandali pedofilskich. Chodziło m.in. o sprawę molestowania w Legionie Chrystusa czy sprawę kardynała Theodore'a McCarricka.
Według Onetu prokuratura zainteresowała się Dziwiszem, dlatego że wystąpiła o to Państwowa Komisja ds. Pedofilii, która formalne zgłoszenie otrzymała od posłanki Lewicy Joanny Scheuring-Wielgus oraz warszawskiej radnej Agaty Diduszko-Zyglewskiej. Sprawa dotyczy ks. Stefana D., jednego z antybohaterów reportażu "Don Stanislao", który miał molestować chłopca. Po publikacji materiału Dziwisz przyznał, że sprawę zgłosił do Watykanu, a tam uznano, iż oskarżenia są bezpodstawne, dlatego w 2006 roku duchowny wrócił do pracy z dziećmi. Nie wiadomo jednak, czy ówczesny metropolita krakowski zgłosił sprawę organom ścigania.