Sprawa dotyczy 20 rodzin z bloku - szczególnie dwóch środkowych klatek - znajdującego się przy ul. Konstytucji 3 Maja 10 w Jarocinie (województwo wielkopolskie). Mieszkańcy skarżyli się na hałas, który zaczął się w listopadzie 2021 roku. Mimo wielu prób nie byli w stanie go określić, zlokalizować, ani odnaleźć źródła problemu. Nasilający się późnią porą stukot, zdezorganizował życie lokatorów.
- Mam małe dzieci i to nie jest fajne. Dziecko budzi się, płacze. Nie mogę jej potem uspokoić. Mam wrażenie, jakby ktoś uderzał kijem lub jakimiś ciężarkami w sufit, w ściany - opowiadała w styczniu młoda kobieta. - Nie da się spać. Jestem potwornie zmęczony. Czasami zaspałem do szkoły. Nie da się tak funkcjonować. Nic z lekcji się nie wynosi - mówił 15-latek. O sprawie po raz pierwszy pisaliśmy 25 stycznia 2022 r.
Więcej informacji ze świata i kraju znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
Na początku zaniepokojeni lokatorzy myśleli, że ktoś przeprowadza remont. Jednak hałas był słyszalny również w nocy. Próbowali różnych metod, aby określić źródło problemu: solidarnie wychodzili na klatkę schodową, nasłuchując dźwięków, mężczyźni szukali wszędzie, nawet na dachu. Na nic się to zdało.
- Do naszych mieszkań dobiegają uderzenia, jakby ktoś uderzał pięścią w ściany czy drzwi. Stukanie, które trwa w dzień i w nocy, przybiera różne formy. Czasami brzmi, jak uderzanie ręką w ścianę, innym razem - metalicznym przedmiotem. Niektóre uderzenia brzmią, jakby ktoś wybijał rytm muzyki stadionowej podczas meczu - mówił 37-letni pan Łukasz, ojciec dwóch córek w wieku 4 i 11 lat.
- To jest taka siła, że niekiedy drgają nawet ściany. Obraz na ścianie potrafi się przekręcić - opisał jeden z mieszkańców. - Najgorzej jest w nocy. Pukają, walą. Policja przyjeżdża, to jest spokój. Jak odjadą, to już puka. Spółdzielnia też nie wie, co z tym zrobić - żaliła się portalowi kolejna ofiara dźwięków.
Zdesperowani dotarli do swojego dawnego sąsiada, który nagle się wyprowadził, sprzedając swój lokal za niską cenę. W rozmowie telefonicznej mężczyzna przyznał, że także je słyszał, ale bał się komuś o nich powiedzieć. Stwierdził, że informacja mogłaby źle wpłynąć na transakcję. - Przyznał, że słyszał, jakby w nocy ktoś przebiegał z pokoju do pokoju. Walił i drapał w ściany. Nie chciał tego mówić, bo bał się, że nie sprzeda lokalu - przytoczyli rozmowę.
Jak pisaliśmy, zdaniem spółdzielni hałas związany jest z sezonem grzewczym. Została przeprowadzona kontrola stanu technicznego budynku. Ekspertyza jednak niczego nie wykazała. Wezwani na miejsce egzorcyści, ksiądz, wróżka oraz bioenergoterapeuta jednomyślnie stwierdzili, że odgłosy nie są związane z siłami nadprzyrodzonymi.
Sprawą zajęły się media ogólnopolskie. Dziennikarze "Wydarzeń" Polsatu poprosili o ocenę naukowca. - Bum, bum, to jest nienaturalne, jeśli mamy taką periodyczność, wszystko wskazuje na to, że to robi nie ręka boska, ale ręka ludzka - powiedział profesor Rufin Makarewicz, akustyk, fizyk z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Podobnego zdania był Artur Prokowicz z Brzegu Dolnego, który hobbistycznie zajmuje się badaniem dźwięków. Był przekonany, że ktoś celowo uderza w rurę. - Ten dźwięk odsłuchałem z państwa strony. To jest typowy akustyczny dźwięk. To jest mechaniczna akustyka uderzenia w rurę - oceniał.
Mieszkańcy zawiadomili policję. Funkcjonariusze również uważają, że problemem może być instalacja grzewcza i zakończyli postępowanie. - Trudno było zlokalizować miejsce, z którego pochodził hałas. Policjanci przesłuchali wszystkich lokatorów bloku. Nikt nie wskazał osoby, która miałaby się tego dopuścić - tłumaczy st. asp. Agnieszka Zaworska, oficer prasowy KPP w Jarocinie. - Postępowanie zostało umorzone z powodu niewykrycia sprawcy - przytacza jej słowa portal jarocińska.pl. Hałas w bloku miał ustać w ostatnim czasie.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.