W procesie dotyczącym działalności firmy Amber Gold Sąd Okręgowy w Gdańsku skazał w 2019 roku małżeństwo Marcina i Katarzynę P. Twórcy piramidy finansowej zostali wówczas pozbawieni wolności - kolejno - Marcin P. na 15 lat więzienia, Katarzyna P. - na 12,5 roku. Według prokuratury w latach 2009-12 oszukali w sumie ponad 18 tysięcy klientów spółki, doprowadzając do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 milionów złotych.
Zarówno obrońcy oskarżonych, jak i prokuratura wnieśli o apelację. Śledczy domagali się większej kary: 15 lat pozbawienia wolności dla Katarzyny P. oraz 25 lat więzienia dla Marcina P. Natomiast obrońcy twórców Amber Gold walczyli o uchylenie sprawy i przekazanie jej do ponownego rozpoznania.
W poniedziałek 30 maja Sąd Apelacyjny w Gdańsku wydał prawomocny wyrok. Karę łączną dla Katarzyny P. obniżył o rok, czyli do 11,5 roku więzienia. Sytuacja Marcina P. pozostaje bez zmian - jest skazany na15 lat więzienia. Jak stwierdził organ sprawiedliwości, małżeństwo nie potrafiło sensownie wyjaśnić, skąd wzięły się fundusze na rozpoczęcie działalności.
Więcej informacji ze świata i kraju znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
Twórca Amber Gold urodził się w 1984 r. w Gdańsku jako Marcin S. Przyjął nazwisko żony Katarzyny P., bo - jak tłumaczył - wydało mu się bardziej medialne. Uczęszczał do liceum ekonomicznego, gdzie osiągnął wiele naukowych sukcesów. "Koledzy z klasy i nauczyciele powtarzają niczym mantrę: zdolny, ambitny, mógł robić w życiu, co tylko zechce. P. chciał, na co wskazuje jego kariera, zarabiać dobre pieniądze" - pisała w 2012 roku "Polska The Times". Po zdobyciu średniego wykształcenia nie chciał kontynuować edukacji i iść na studia, wolał zająć się biznesem.
W 2004 r. Marcin P. został dyrektorem finansowym spółki Nova, prowadzącą Multikasy, w których możliwe było opłacanie rachunków z mniejszą prowizją niż w innych instytucjach. Jednak przelewy bardzo szybko przestały zasilać docelowe konta. W konsekwencji P. został skazany w 2008 za przywłaszczenie 174 tys. zł. Pieniądze pokrzywdzonym nie zostały zwrócone do dziś. A Marcin P. kontynuował swoją misję zarabiania pieniędzy. Wszystkie jego przedsięwzięcia działały w ten sam sposób - na zasadzie oszustwa. Przez lata był niejednokrotnie na bakier z prawem, m.in.: fałszował dokumenty, w 2007 i 2009 dostał wyrok za oszustwa bankowe (wyłudzenie kredytów na łączną kwotę ponad 140 tys. zł). Do 2012 został skazany w sumie aż dziewięć razy.
W 2008 roku Marcin S. wziął ślub z Katarzyną P. i przyjął jej nazwisko.
Kobieta w szkole średniej została zapamiętana raczej jako przeciętna, niewyróżniająca się niczym uczennica. Małżeństwo rok później, w 2009 r., wystartowało ze wspólnym biznesem - nową spółką Grupa Inwestycyjna Ex, która później zmieniła nazwę na Amber Gold. Kapitał założycielski wynosił zaledwie 5 tys. zł. Firma szybko się rozwinęła, a majątek państwa P. szybował w górę.
Dziennik "Polska The Times" w 2012 r. zebrał informacje na temat ówczesnego dorobku przedsiębiorców. Przytoczył ustalenia "Gazety Wyborczej" oraz "Faktu": "Mieszkają, jak przyznali w 'Gazecie Wyborczej', na 90 mkw. w nowoczesnej kamienicy przy gdańskiej starówce. Zresztą biznesmenów podliczył "Fakt", który [...] donosił, że Marcin i Katarzyna mają co najmniej cztery mieszkania w luksusowych kamienicach, pałacyk i dwa samochody. Jak ustaliła gazeta, na Amber Gold zapisane są cztery mieszkania w apartamentowcu przy ul. Szafarnia w Gdańsku. Świetna lokalizacja, cena za metr kwadratowy sięga tu nawet 13 tys. zł. Biznesmen wraz z żoną kupił też niedawno zabytkowy dwór i 12 ha ziemi w Rusocinie pod Gdańskiem. Ta posiadłość ma być warta 6,5 mln zł. Jego firmy wchodzą w sponsoring, m.in. wydarzeń artystycznych, choćby w produkcję filmu o Lechu Wałęsie" - pisali 10 lat temu dziennikarze. Jednak był to wierzchołek góry lodowej.
Spółka Amber Gold kusiła lokowaniem pieniędzy w złoto oraz wysokim oprocentowaniem, znacznie przewyższającym oprocentowanie lokat bankowych. Zyski miały pochodzić z różnicy między zakupem hurtowym kruszcu przez firmę a odsprzedażą po cenach detalicznych. Aby uwiarygodnić firmę, sukcesywnie podnoszono jej kapitał zakładowy - tyle że na papierze, który po prostu fałszowano, podobnie jak gwarancje i ubezpieczenia. Po dwóch miesiącach od rozpoczęcia działalności, para miała już 1,5 mln zł z wpłat.
Małżonkowie P. w niczym się nie ograniczali, a pieniądze powierzone im przez ludzi traktowali jak swoje. Miesięczne wynagrodzenie, które sami sobie wypłacali, wynosiło po 200 tys. zł. Marcin P. ze środków firmy zabrał dodatkowo ponad 17 mln zł, z czego na rachunek matki Katarzyny P. trafiło 1,5 mln zł. Pieniądze wydawali m.in. na finansowanie linii lotniczych OLT Express. Na ten cel przeznaczyli prawie 300 mln zł.
13 sierpnia 2012 r. firma ogłosiła likwidację, a tysiącom klientów nie wypłaciła ani funduszy, ani odsetek. ABW zatrzymała małżeństwo i zaczęła poszukiwanie pieniędzy, ale po nich nie było już śladu.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.