W nocy z soboty na niedzielę w jednym ze szpitali we Wrocławiu zmarł mężczyzna, zatrzymany wcześniej przez policję. Tego samego dnia Prokuratura Rejonowa Wrocław Stare Miasto wszczęła postępowanie ws. śmierci mężczyzny o nieustalonej tożsamości - poinformowała przedstawicielka prokuratury w piątek podczas konferencji, która miała miejsce we Wrocławiu.
Zmarły nie miał przy sobie dokumentów ani telefonu, w bazie policji nie było jego linii papilarnych. Miał przy sobie środki odurzające, ale nie wiadomo, czy był pod ich wpływem
- Z dotychczas zgromadzonego materiału dowodowego wynika, iż świadek zauważyła podejrzanie zachowującego się mężczyznę, który kręcił się wokół samochodów - mówiła przedstawicielka prokuratury. Obawiała się, że mężczyzna chce ukraść samochód. Jej partner zszedł do niego i wtedy mężczyzna zaczął uciekać. W końcu, z pomocą dwóch innych osób, udało mu się go zatrzymać i wezwać policję.
Na miejsce przyjechało dwóch policjantów, wezwano także karetkę. Policjanci założyli mężczyźnie kajdanki. - Widać było, że poczuł się źle. Natychmiast do działania przystąpili ratownicy, którzy byli na miejscu. Reanimowali go i zabrali do szpitala - powiedziała. Tam mężczyzna zmarł.
Prokuratura przesłuchała świadków, zabezpieczyła monitoring, zleciła sekcję zwłok. Wstępne wyniki nie ujawniły, co było przyczyną śmierci. Mężczyzna miał otarcia i stłuczenia, ale żadne z nich nie przyczyniły się do jego śmierci.
Prokuratura Rejonowa Wrocław Stare Miasto wystąpiła z wnioskiem o przekazanie sprawy innej jednostce, co jest "standardową procedurą", gdy jednostka prokuratury nadzoruje komisariat policji, który prowadził interwencję.