Lubelskie. Chciała uratować sejf przed piratami. Straciła 170 tys. zł

Mężczyzna, który podawał się za dyrektora firmy zajmującej się żeglugą, wyłudził od 70-latki łącznie 170 tys. zł. Przekonywał ją, że statek, którym płynął, został napadnięty przez piratów i poprosił o pomoc w odebraniu paczki z sejfem pełnym pieniędzy. Na uregulowanie należności celnych 70-latka zaciągnęła wiele pożyczek. Kiedy zabrakło jej pieniędzy na śmigłowiec, przyjaciel urwał kontakt.

Mężczyzna, podający się za dyrektora żeglugi z Hamburga, nawiązał kontakt przez portal społecznościowy z mieszkanką gminy Poniatowa (woj. lubelskie). Oszust zwierzał się 70-latce ze swoich planów i problemów. Pisał między innymi, że jest wdowcem i płynie właśnie po Oceanie Indyjskim. "Pewnego dnia znajomy poinformował ją, że jego statek na oceanie został napadnięty przez piratów" - czytamy w komunikacie opublikowanym we wtorek 17 maja przez lubelską policję.

Więcej informacji ze świata i kraju znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.

Zobacz wideo Oszustwo na stłuczkę? Policjanci poszukują poszkodowanych, którzy brali udział w podobnych kolizjach jak na wideo

Lubelskie. 70-latka chciała ratować sejf z 500 tys. euro

Mężczyzna, który został rzekomo napadnięty przez piratów, poinformował kobietę, że w obawie przed grabieżą wysłał jej paczkę z sejfem, w którym miało znajdować się 500 tys. euro. Okazało się jednak, że odebranie przesyłki nie należało do najprostszych i wiązało się z wysokimi opłatami m.in. z cłem.

"Mieszkanka Poniatowej szacując, że wartość sejfu wielokrotnie przewyższy wkłady, bez wahania uregulowała należności. Nie przewidziała jednak tego, że konieczne będzie dokonanie takiej opłaty w wielu punktach celnych. Łącznie uregulowanie należności kosztowało 70-latkę 170 tysięcy złotych, na którą przeznaczyła swoje oszczędności, zaciągnięte w tym celu pożyczki bankowe i zobowiązania wśród bliskich i znajomych" - podaje policja.

Słysząc, że nie ma pieniędzy na śmigłowiec, urwał kontakt

To nie był jednak koniec wydatków. Okazało się, że kobieta musi opłacić jeszcze śmigłowiec, który zabierze sejf z morza na ląd. Ponadto miała przygotować 14 tysięcy złotych. 70-latka poinformowała mężczyznę - rzekomego "dyrektora żeglugi" - że nie ma już pieniędzy i nie jest w stanie ich zorganizować. "Znajomy słysząc jej słowa, urwał kontakt, tłumacząc, że na statku nie będzie już miał dostępu do Internetu. Wtedy 70-latka zrozumiała, że padła ofiarą bezwzględnego oszusta i powiadomiła policję" - czytamy dalej.

 "Apelujemy o rozsądne zawieranie internetowych znajomości. Gang działających w ten sposób oszustów na całym świecie wyszukuje potencjalne ofiary, zakłada konta na różnych portalach i próbuje oszukiwać nieświadomych użytkowników Internetu. Pamiętajmy w o zasadzie ograniczonego zaufania. Tylko nasza czujność, ostrożność i dystans do otrzymywanych informacji spowodują, że nie staniemy się kolejną ofiarą oszusta" - apeluje policja. 

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.

Więcej o: