Sprawa ciągnęła się od 2015 roku, gdy prokuratura zarzuciła oskarżonej Annie K. zagłodzenie co najmniej ośmiu psów i kotów. Postawiono jej wtedy 12 zarzutów, które dotyczyły znęcania się nad zwierzętami, a także oszustw finansowych jakich dopuściła się kobieta. Założycielka fundacji wyłudziła bowiem od osoby prywatnej 38 tysięcy złotych, a od Urzędu Gminy w Mogilanach kolejne 15 tysięcy. Sąd zdecydował, że pieniądze muszą trafić do właścicieli wraz z odsetkami.
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Dwa lata ograniczenia wolności w wymiarze 30 godzin prac społecznych miesięcznie - taki wyrok usłyszała Anna K. Kobieta dostała też zakaz posiadania jakichkolwiek zwierząt przez 10 lat. Anna K. nie może też wykonywać zawodu i prowadzić żadnej działalności na rzecz zwierząt. Skazana musi też zapłacić 10 tysięcy złotych na rzecz Stowarzyszenia Otwarte Klatki - przekazała sędzina Beata Górszczyk, rzeczniczka prasowa Sądu Okręgowego w Krakowie. Pozostałe zwierzęta, które przebywały u kobiety, zostały jej odebrane. Było to 51 psów i sześć kotów.
Joanna Repel, inspektorka Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, które było oskarżycielem posiłkowym przyznaje, że teraz czuje już ulgę - Przyznam szczerze, że z ogromnym uczuciem ulgi przyjęliśmy informację, że wreszcie, po tylu latach, zapadł wyrok w tej dramatycznej sprawie - komentuje.
- Część zwierząt była chora, większość brodziła we własnych odchodach, skutkiem czego miała poodparzane poduszki w łapach. Koty były zamknięte w transporterach, kilka z nich już nie żyło, a jeden umierał właśnie na oczach inspektorów - dodaje Joanna Repel.
Oskarżona przez wiele lat wydawała się być miłośniczką zwierząt. Była odpowiedzialna za opiekę nad bezpańskimi zwierzętami, a wielu ludzi było przekonanych o jej dobrych zamiarach. Za jej usługi płaciły też miejskie samorządy.
- Bulwersujące jest to, że kobieta ta, z racji piastowania stanowiska prezesa w swojej fundacji, mającej z założenia opiekować się i ratować zwierzęta, robiła coś zupełnie odwrotnego, nie widząc niczego złego w swym postępowaniu, a wręcz zrzucając winę na inspektorów, jakoby to oni w przeciągu godziny podrzucili do jej mieszkania martwe i chore zwierzęta. Kuriozalny jest fakt, że mimo upływu lat, ta kobieta nie czuje się winna, obarczając winą wszystkich poza sobą - przekazuje Joanna Repel. Organizacja TOZ proponowała karę bezwzględnego więzienia dla Anny K.
Krakowski sąd podtrzymał wcześniejsze orzeczenie Sądu Rejonowego Kraków-Śródmieście, po rozpatrzeniu apelacji, które wniosła prokuratura oraz sama oskarżona. Wyrok jest prawomocny.