W piątek odbyło się posiedzenie komisji do spraw zbadania przyczyn i okoliczności wybuchu metanu oraz wypadku zbiorowego zaistniałych w KWK Pniówek w Pawłowicach.
Podczas posiedzenia komisja wyodrębniła ze swego grona cztery zespoły robocze, które zajmą się analizą poszczególnych zagadnień, związanych m.in. z oceną zagrożeń w tym rejonie i stosowaną profilaktyką, charakterem prowadzonych tam prac i ich zgodnością z zasadami sztuki górniczej czy oceną przebiegu akcji ratowniczej.
W badaniach uwzględniona zostanie również prawdopodobieństwo wystąpienia wybuchu pyłu węglowego. Nadzór górniczy wstępnie ocenił, że zapory pyłowe zadziałały prawidłowo. Komisja będzie miała za zadanie odpowiedzieć, jak doszło do nagromadzenia dużej ilości gazu w wyrobiskach, a także znalezienie inicjału wybuchu metanu.
Więcej informacji z kraju i ze świata na głównej stronie Gazeta.pl
20 kwietnia w należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej kopalni Pniówek w Pawłowicach doszło do pierwszego wybuchu i zapalenia metanu. W wyniku katastrofy zginęło dziewięć osób. Siedmiu osób dotąd nie odnaleziono.
Trzy dni po wypadku w Pniówku, w sobotę 23 kwietnia, doszło do kolejnej katastrofy w innej kopalni JSW - pobliskiej Zofiówce. Na skutek wstrząsu i wypływu metanu zginęło dziesięciu pracowników kopalni.
Jak informowaliśmy na Gazeta.pl, Jastrzębska Spółka Węglowa po tragediach w Pniówku czy Zofiówce nie od razu zamieściła na swojej stronie informacje z kondolecjami - nie zabrakło za to "ostrzeżenia" dla mediów o treści: "Jeżeli publiczne fora dyskusyjne nie będą należycie nadzorowane przez portale, zwłaszcza w przypadku braku reakcji na zgłoszone przez służby prasowe spółki nadużycia, JSW rozważy wystąpienie o ochronę dóbr osobistych Spółki i jej pracowników, w szczególności o ochronę czci zmarłych".
"Sami górnicy porażeni bólem niechętnie rozmawiają z mediami o ostatnich wydarzeniach. Mają też inny powód niż ludzka rozpacz. JSW już w 2020 roku wydała oświadczenie zapowiadające surowe konsekwencje wobec pracowników, którzy "przedstawiają spółkę w złym świetle", ostrzegając, że w internecie nikt nie jest anonimowy. Gdzieś pracować trzeba, a w Jastrzębiu nie ma się zbyt dużego wyboru" - pisała Eliza Dolecka z Gazeta.pl. "Pracownicy obu zakładów znają się ze szkoły, niejednokrotnie mieszkają na tych samych osiedlach. Właśnie przeżywają niewyobrażalny dramat: w ciągu trzech dni kilkudziesięciu górników doświadczyło bezpośrednio piekła pracy w kopalni. 25 rodzin straciło najbliższych. Skala strat jak po ataku rakietowym na osiedle mieszkaniowe, jak po zamachu terrorystycznym. Poza Śląskiem wydaje się jednak niemal niedostrzegana, a kolejne wypadki w Jastrzębskiej Spółce Węglowej (JSW), które dzielą godziny, w powszechnej świadomości funkcjonują osobno. Zgodnie z oficjalnym przekazem" - wskazywała.
Dwunastu górników poparzonych w wyniku wybuchu metanu w kopalni Pniówek, a leczonych w szpitalu w Siemianowicach Śląskich, zostało wypisanych do domu. W klinice jest leczonych jeszcze ośmiu górników.
W kolejnych dniach mają być wypisani ze szpitala pacjenci, u których leczono poparzenia dróg oddechowych. Stan pozostałych lekarze określają jako stabilny i powoli się poprawiający, ale nadal ciężki.
- Nie można mówić, że zagrożenie życia zupełnie minęło - przekazał Przemysław Strzelec, anestezjolog z Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Jak wyjaśnił, o tym, że zagrożenie życia górników minęło, będzie można mówić dopiero wtedy, gdy większość ran oparzeniowych zostanie wygojona.
Górnicy poddawani są leczeniu w komorach hiperbarycznych, część ma także założone hodowle komórek skóry i czeka na przeszczepy.