1 kwietnia ubiegłego roku były senator Prawa i Sprawiedliwości Waldemar Bonkowski został zatrzymany przez kościerzyńską policję. Do funkcjonariuszy trafiło bowiem nagranie zarejestrowane dzień wcześniej, na którym było widać, jak mężczyzna ciągnie za swoim samochodem psa przypiętego do smyczy. Zwierzę nie przeżyło. 25 kwietnia 2022 roku RMF FM poinformował, że sąd uznał mężczyznę winnym zabicia psa ze szczególnym okrucieństwem.
Sąd Rejonowy w Kościerzynie skazał Waldemara Bonkowskiego na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Prokuratura wnioskowała o karę roku i ośmiu miesięcy bezwzględnego więzienia i zamierza wystąpić do sądu o pisemne uzasadnienie wyroku.
Za zabicie zwierzęcia ze szczególnym okrucieństwem polskie przepisy przewidują karę od trzech miesięcy nawet do pięciu lat więzienia. Osoba skazana może jednak nie zostać pozbawiona wolności, zyskując szansę na poprawę. Sąd bierze pod uwagę okoliczności popełnienia przestępstwa, postawę sprawcy, jego warunki osobiste, dotychczasowy sposób życia, a także zachowanie po popełnieniu przestępstwa.
Poza wyrokiem w zawieszeniu sąd zakazał Bonkowskiemu posiadania psów przez najbliższe pięć lat oraz nałożył na niego obowiązek składania kuratorowi sprawozdań z odbywanej kary - czytamy. Do tego były senator PiS ma zapłacić 20 tys. zł nawiązki.
Wyrok nie jest prawomocny.
Więcej aktualnych wiadomości z kraju znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
2 kwietnia 2021 roku Prokuratura Rejonowa w Kościerzynie postawiła byłemu senatorowi PiS zarzut znęcania się nad psem ze szczególnym okrucieństwem. Mężczyzna ciągnął zwierzę za swoim autem. - Przywiązał psa do haka holowniczego, następnie ruszył i przyspieszył z taką prędkością, że pies nie nadążył, przewrócił się, był ciągnięty za samochodem po jezdni, doznając urazu mechanicznego. Zwierzę doznało obrażeń wewnętrznych, które skutkowały niewydolnością krążeniowo-oddechową, w następstwie których pies zmarł - mówiła wówczas "Wyborczej" prok. Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
W rozmowie z Interią Bonkowski tłumaczył (jeszcze przed formalnym postawieniem zarzutów), że "zarzut jest absurdalny". - Zahaczyłem [psa - red.] na smyczy o hak. Tylko tyle. Żeby doprowadzić go do domu. Pies się przewrócił, to natychmiast się zatrzymałem i go odpiąłem - wyjaśniał.