W wyniku wybuchów metanu w kopalni Pniówek w Pawłowicach (woj. śląskie), zginęło sześciu górników (czterech w kopalni, dwóch w szpitalu), siedmiu kolejnych nie odnaleziono. Obecnie 20 pracowników kopalni przebywa w szpitalu w Siemianowicach Śląskich, w tym czterech na oddziale intensywniej opieki medycznej.
Szpital w Siemianowicach Śląskich o śmierci drugiego górnika, poinformował w niedzielę. "Stan pacjenta był skrajnie ciężki – oparzenia 90 proc. powierzchni ciała, w tym 35 proc. oparzeń III stopnia wraz z oparzeniem dróg oddechowych. Mężczyzna miał 31 lat" - przekazał portal TVN24.
W środę 20 kwietnia w kopalni Pniówek należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej doszło do dwóch wybuchów metanu. W kopalni zginęły cztery osoby, dwie kolejne zmarły w szpitalu. Siedem osób znajduje się nadal pod ziemią. W czwartek doszło tam do kolejnych wybuchów metanu - z tego powodu postanowiono przerwać poszukiwania pozostałych pracowników kopalni.
- Takich przypadków w górnictwie nie zdarzało się dużo. Jednym z nich był wypadek w kopalni Brzeszcze. Powrót po tego pracownika był możliwy po ośmiu miesiącach. My izolując rejon, zostawiamy w tym obszarze linie chromatograficzne. Będziemy na bieżąco analizować atmosferę za korkami. Wtedy po jakimś czasie będzie można podjąć decyzję, czy wejście w tamten rejon jest możliwe. Dzisiaj nie możemy określić jakiegoś terminu. Wejście z powrotem w ten rejon to jest kwestia miesięcy - mówił w piątek (22 kwietnia) prezes JSW Tomasz Cudny, którego cytują enowiny.pl.
W kopalni trwają teraz prace przy budowie tam przeciwwybuchowych, które, jak informuje JSW, "czasowo odizolują zagrożony rejon od pozostałej części kopalni. Jedna tama jest już zalewana spoiwem cementowo-mineralnym. W przypadku drugiej tamy gotowa jest konstrukcja".
Wojewoda śląski Jarosław Wieczorek zaapelował, by organizatorzy imprez rozrywkowych 24 kwietnia powstrzymali się od organizacji imprez z powodu wydarzeń w kopalni Pniówek.
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Władze Jastrzębskiej Spółki Węglowej poinformowały 23 kwietnia, że w kopalni "Borynia-Zofiówka" doszło w przodku D4a na poziomie 900 metrów, "do wstrząsu wysokoenergetycznego połączonego z intensywnym wypływem metanu. Sztab akcji nie ma kontaktu z dziesięcioma pracownikami". Do tej pory odnaleziono ciała czterech górników.