W komunikacie litewski prezydent Gitanas Nauseda powiedział, że batalion bojowy NATO, stacjonujący na Litwie w ramach wysuniętej obecności, powinien zostać przekształcony przynajmniej w jednostkę wielkości brygady, a misja Baltic Air Policing - w obronę przeciwrakietową i przeciwlotniczą.
Aktualne informacje na głównej stronie Gazeta.pl
Prezydent Litwy wezwał również do wzmocnienia obrony tak zwanego przesmyku suwalskiego, który jest jedynym lądowym łącznikiem państw bałtyckich z pozostałą częścią Unii Europejskiej.
W rozmowie z niemiecką minister litewski przywódca podkreślił, że polityczne i wojskowe wsparcie światowych demokracji ma obecnie pierwszorzędne znaczenie dla Ukrainy.
"Wraz z początkiem zakrojonej na szeroką skalę ofensywy wojskowej w Donbasie, szybkie i sprawne dostawy broni na Ukrainę mogą stać się decydującym czynnikiem w tej wojnie" - czytamy w oświadczeniu.
Prezydent Litwy zaznaczył, że "nie mamy już czasu na zwątpienie" oraz "musimy działać zdecydowanie i szybko".
Eksperci amerykańscy mówią, że jest to jedyne połączenie państw bałtyckich z krajami NATO i Unii Europejskiej które, mogłoby w przyszłości stanowić punkt zapalny w relacjach Zachodu i Rosji.
Wiele państw miało zgłosić obawy, że przesmyk może zostać zaatakowany w związku z rosnącym napięciem między Rosją i NATO. Jeden z teoretycznych scenariuszy, który miał powstać jeszcze przed wojną w Ukrainie, zakładał, że w rejonie tym mogłoby dojść do inwazji lądowej ze strony Rosji, która dążyłaby do połączenia Kaliningradu i Białorusi.
Tym samym Litwa, Łotwa i Estonia zostałyby odcięte na lądzie od Polski i innych krajów Unii Europejskiej. Po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę ten teoretyczny do tej pory scenariusz zaczął budzić coraz większy niepokój w krajach nadbałtyckich.