Pod koniec marca ABW zawnioskowała do MSZ o wydalenie 45 osób, które zdaniem służb pod tzw. przykryciem dyplomatycznym prowadziły działalność wywiadowczą w Polsce. W ramach retorsji Rosja wydaliła na początku kwietnia 45 naszych dyplomatów.
W czwartek rzecznik MSZ Łukasz Jasina przyznał, że sytuacja polskiej ambasady w Moskwie "jest trudna".
Rzecznik MSZ mówił, że lokalne władze w Moskwie "nie ułatwiają działalności" polskim dyplomatom. Wspomniał m.in. o rozkopaniu części pasów drogowych w okolicach ambasady.
Aktualne informacje na głównej stronie Gazeta.pl
- Placówka działa na takich zasadach i możliwościach, jakie ma. Czynna jest i ambasada, i konsulat generalny w Petersburgu oraz - w zmniejszonym zakresie - nasze placówki w Irkucku i w Kaliningradzie - przekazał Łukasz Jasina.
Rzecznik MSZ poinformował, że w Rosji pozostaje ambasador Krzysztof Krajewski. Nie odpowiedział na pytanie, czy i kiedy nastąpi odwołanie dyplomaty
- Zapewniamy, że to my decydujemy, kiedy pan ambasador Rosję opuści, a nie nikt inny - powiedział rzecznik MSZ.
Łukasz Jasina dodał, że obecnie nie ma decyzji o zamknięciu polskich placówek dyplomatycznych w Rosji.
Rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych był również pytany o możliwość powrotu większej liczby polskich dyplomatów na Ukrainę. Jak zaznaczył, na razie monitorowana jest sytuacja bezpieczeństwa w poszczególnych miastach.
- Działania wojenne się zmniejszyły, ale Kijów pozostaje w dalszym ciągu miastem, w którym jest duże zagrożenie. Podobnie zresztą, nawet w większym stopniu, jest z Odessą czy z Charkowem. Poza pojedynczymi przypadkami wzmocnienia, nad którymi się zastanawiamy, naszej placówki kijowskiej - nie mamy takich decyzji [o powrocie]. Placówka działa w takim zakresie, w jakim jest nam potrzebna - tłumaczył Łukasz Jasina.
Jak dodał, jeśli w Kijowie będzie bezpieczniej, to rozważony zostanie również powrót pracowników konsularnych.
Rzecznik MSZ poinformował również, że w najbliższym czasie planowany jest "krótki odpoczynek" ambasadora w Kijowie Bartosza Cichockiego.
Dyplomata był jednym z niewielu szefów zagranicznych placówek dyplomatycznych, którzy nie opuścili ukraińskiej stolicy mimo rozpoczęcia rosyjskiej inwazji.