W nocy z wtorku na środę w kopalni Pniówek w Pawłowicach doszło do zapłonu metanu. Pod ziemią znajdowało się wówczas 42 górników. Gdy próbowano ich wydobyć, doszło do wtórnego wybuchu. Aktualne informacje mówią o pięciu osobach zmarłych (czterech górnikach i jednym ratowniku), 20 rannych osobach przebywających w szpitalu oraz siedmiu wciąż poszukiwanych.
Jak podaje Polskie Radio Lublin, w środę 20 kwietnia po południu akcja ratownicza w kopalni została przerwana, jednak ratownikom udało się rozłożyć tzw. linię chromatograficzną, która umożliwia stały, zdalny pomiar stanu atmosfery.
W czwartek rano Jastrzębska Spółka Węglowa przekazało, że dopuszczalne stężenia gazów nadal są przekroczone. "W nocy [ze środy na czwartek - red.] 13 zastępów ratowników wyposażonych w aparaty tlenowe prowadziło intensywne prace mające na celu przywrócenie atmosfery w zagrożonym rejonie do bezpiecznych stężeń gazów. Zabudowali wentylator i ponad 200 m lutniociągu umożliwiającego wtłoczenie czystego powietrza" - czytamy w komunikacie. "Aby sukcesywnie i skutecznie przewietrzyć odcinkami wyrobisko przyścianowe ściany N-6 i bezpiecznie kontynuować poszukiwanie pracowników, ratownicy muszą zabudować odcinkami jeszcze około 500 metrów lutniociągu" - dodano.
Przed wejściem na teren kopalni zawieszono transparent z napisem: "Święta Barbaro, miej ich w opiece", a także zaczęto stawiać znicze. Radio ZET podaje, że obecnie poszukiwanych jest siedem osób - górników i ratowników. Akcja koncentruje się na budowie lutniociągu, czyli rurociągu doprowadzającego powietrze.
Jak przekazała w mediach społecznościowych dziennikarka Radia ZET Grażyna Wiatr, 10 najciężej rannych górników znajduje się w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, pięciu przebywa na intensywnej terapii, a kolejnych pięciu na innych oddziałach. "Dla jednego lekarze założyli już hodowlę komórek skóry" - czytamy. Jednak według informacji RMF FM, rokowania wobec dziewięciu osób znajdujących się w siemianowickim szpitalu "nie są najlepsze", stan pozostałych 11 osób ma być natomiast stabilny.
Więcej aktualnych wiadomości z kraju znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Do pierwszego wybuchu w kopalni Pniówek doszło w środę, kilkanaście minut po północy. Wówczas przy ścianie wydobywczej, 1000 metrów pod ziemią, znajdowało się 42 górników. "Najpierw pierwszy wybuch po północy doprowadził do zawalenia części chodników i prawdopodobnie do pierwszego zgonu. Ratownicy poszli na pomoc uwięzionym osobom, ale ok. godz. 3 w nocy nastąpił kolejny wybuch, który odciął kilku ratowników" - przekazano na Twitterze Kancelarii Premiera.