"Bardzo podoba mi się żart londyńczyków, którzy postanowili zanieść pod siedzibę ambasady Rosji w Wielkiej Brytanii zbywające im przedmioty: stare skarpetki (i onuce), trochę tylko podrdzewiałe tostery, kubki z obtłuczonym uchem. Słowem, to wszystko, co bandyci z Rosji, w przerwach między torturowaniem, rozstrzeliwaniem i gwałceniem obywateli Ukrainy, kradną na masową skalę i wywożą, zgodnie z pradawnymi tradycjami oręża rosyjskiego, do swojego kraju" - czytamy w opisie wydarzenia, które w środę wieczorem odbyło się przy ulicy Belwederskiej 49 w Warszawie (pod wejściem do ambasady rosyjskiej).
Podczas happeningu pod wejściem do budynku zostawiono stertę starych sprzętów AGD, telewizorów, zabawek i ubrań - przedmioty obryzgano czerwoną farbą symbolizującą krew. Były też sztuczna trumna i hasła "koniec z ludobójstwem" na billboardach.
Nie jest to bynajmniej gest przyjaźni. Jeśli jednak prawdziwą motywacją wojsk, najeżdżających i pustoszących Ukrainę, jest, jak się okazuje, szansa na dochapanie się starego żelazka – może rosyjski personel dyplomatyczny zechce im je przekazać, zmniejszając choć trochę skalę zniszczeń i rabunków rosyjskich?
Oczywiście, przedmioty te można przynosić również w kolejnych dniach. Warto, by ambasador Rosji z okien swojego gabinetu widział możliwie dużo połamanych krzeseł, przetartych dywanów, dziurawych ręczników – i mógł przekazać swoim zwierzchnikom, jaką opinią cieszą się w Polsce wojska rosyjskie
- przekazali organizatorzy warszawskiego happeningu. Poniżej zdjęcia zrobione przez fotografa Agencji Wyborcza:
Happening 'Daj cos z worka dla orka' przed ambasadą Rosji w Warszawie Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.pl
Happening 'Daj cos z worka dla orka' przed ambasadą Rosji w Warszawie Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.pl
Happening 'Daj cos z worka dla orka' przed ambasadą Rosji w Warszawie Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.pl
Happening 'Daj cos z worka dla orka' przed ambasadą Rosji w Warszawie Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.pl
Happening 'Daj cos z worka dla orka' przed ambasadą Rosji w Warszawie Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.pl
Podobna akcja odbyła się wcześniej m.in. w Londynie. Z kolei w Tallinie kilkadziesiąt kobiet stanęło przed budynkiem ambasady na Pikk Tänav, z workami na głowie i "zakrwawionymi" okolicami intymnymi - przypominając światu o gwałtach, których dopuszczają się rosyjscy żołnierze na ukraińskich kobietach i dzieciach.
"Estonia - cholernie w punkt" - napisał dziennikarz Tomasz Golonko.
Wiceprezydentka Warszawy Aldona Machnowska przekazała z kolei, że z inicjatywy warszawskich radnych artyści przed ambasadą Rosji na ulicy Belwederskiej stworzyli manifest - galerię Wolna Ukraina. "To nasz krzyk sprzeciwu wobec rosyjskich zbrodni i apel o pokój. Slava Ukraini!" - wskazali.
Rosja nie zaprzestaje ataków na ukraińskie miasta, a w miejscach, które udało się odbić ukraińskiemu wojsku, odkrywane są kolejne wojenne zbrodnie. W Buczy trwa tworzenie spisu zmarłych - opisuje BBC. Z każdym dniem odkrywane są kolejne ciała mieszkańców miasta zamordowanych przez rosyjskich żołnierzy.
Rosjanie atakują też cywilne dzielnice Charkowa. Codzienne ostrzały miasta potwierdza mer Ihor Terechow. Jak zaznacza, od początku wojny rosyjscy okupanci zniszczyli 1937 obiektów, z czego 1671 to budynki mieszkalne. Zniszczono 75 szkół. - Trwa celowe ludobójstwo ukraińskiego narodu" - ocenia mer Charkowa. W wyniku ataków Rosjan zeszłej doby w obwodzie charkowskim rany odniosło 20 cywilów. Miejscowe władze donoszą też o ofiarach śmiertelnych, wśród których są dzieci.
W dramatycznej sytuacji są mieszkańcy Mariupola - tam miasta bronią głównie 36. Samodzielna Brygada Piechoty Morskiej, elementy 56. Brygady Zmotoryzowanej i znaczna część pułku Azow. Do tego jednostki Obrony Terytorialnej. "Miasto jest otoczone już od pierwszych dni marca. Biorąc pod uwagę ponad miesiąc ciężkich walk w okrążeniu, z jedynie ograniczoną pomocą z zewnątrz, obrońcy i tak zrobili już znacznie więcej, niż można było od nich oczekiwać. Zwłaszcza że początkowo dawano im tydzień, może dwa. Jeśli się teraz poddadzą, to nikt nie będzie miał prawa im nic zarzucić. Nadziei na odsiecz właściwie nie ma. " - pisze Maciek Kucharczyk na Gazeta.pl.
Tymczasem Rosjanie przygotowują się do bitwy o Donbas - duże kolumny pojazdów wojskowych i punkty gromadzenia się wojsk po rosyjskiej stronie granicy. Ruchy ich wojsk widać na zdjęciach satelitarnych. Według analityków Rosja nie przeszła jeszcze do nowej, szeroko zakrojonej ofensywy na wschodzie Ukrainy.