Kontrolerka biletów w jednym z tramwajów we Wrocławiu, podczas sprawdzania biletów zaatakowała pasażerkę. Do zdarzenia doszło w niedzielę 10 kwietnia. Kobieta podróżująca tramwajem miała okazać bilet, jednak z powodu niedziałającej aplikacji w telefonie oraz oczekującego na nią w domu dziecka, poprosiła, aby kontrolerka wraz z nią wysiadła na najbliższym przystanku, ponieważ ona nie może jechać dalej. To miało zdenerwować kontrolerkę.
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
- Wracałam właśnie z zakupów. Tuż przed przystankiem "Plac Zgody", na którym miałam wysiadać, rozpoczęto kontrolę biletów. Poinformowałam kontrolerkę, że posiadam Kartę Dużej Rodziny, która jak myślałam, uprawnia mnie do darmowych weekendowych przejazdów i że muszę zalogować się do aplikacji, aby jej to okazać. Czasu niestety było bardzo mało. Ponieważ w domu czekał na mnie malutki syn, którego karmię piersią nie mogłam pozwolić sobie na dalszą podróż. Zaproponowałam więc Pani kontroler, aby wysiadła razem ze mną i na spokojnie dopełnimy wszelkich formalności - przekazuje relację pasażerki portal 24wroclaw.pl.
Z relacji pokrzywdzonej kobiety wynika, że kontrolerka ją zwyzywała oraz uderzyła "w okolice twarzy". Współpodróżni zaczęli krzyczeć do motorniczej: "Ona ją bije!". Zaatakowana pasażerka również się do niej zwróciła, prosząc o wezwanie policji. Kobiecie udało się wysiąść na Niskich Łąkach - przekazuje tuwroclaw.com.
- Była arogancka, nazywała mnie szmatą i złodziejem. Nawet nie wiem, kiedy z rąk wypadła mi torba z zakupami. Podała mi ją jakaś kobieta. Pani kontroler tak mną miotała, że z zakupów zrobiła się miazga - skomentowała pasażerka w rozmowie z portalem 24wroclaw.pl.
Zajście zostało zgłoszone policji oraz MPK Wrocław. Jej prezes potwierdził, że podczas rutynowej kontroli doszło do naruszenia nietykalności osobistej pasażerki. - Nie ma i nie będzie mojej zgody na takie zachowanie kontrolerów. Dlatego osobiście zadzwoniłem do poszkodowanej z przeprosinami i zaproponowałem jej w najbliższych dniach spotkanie w siedzibie spółki - powiedział Krzysztof Balawejder.
- Zachowania kontrolerki nie usprawiedliwia fakt, że Karta Dużej Rodziny, na którą powoływała się pasażerka, nie uprawnia do bezpłatnych przejazdów. W takiej sytuacji kontroler ma prawo ująć pasażera, ale niestety tym razem kontrolerka zamiast wygasić emocjonalną sytuację, doprowadziła do jej eskalacji, co jest w mojej ocenie niedopuszczalne. Wobec tej kontrolerki zostaną wyciągnięte daleko idące konsekwencje służbowe - podsumowuje Krzysztof Balawejder.