Więcej informacji z kraju i ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
- To pokazuje jakie są sentymenty w elektoracie fancuskim - tak profesor Marek Belka skomentował w Gazeta.pl niepełne i wstępne wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich we Francji. Po przeliczeniu ponad 95 proc. oddanych głosów pierwsze miejsce zajmuje prezydent Emmanuel Macron (27,6 proc.), a drugie Marine Le Pen (23,4 proc.). Na trzecim miejscu z prawie 22-procentowym poparciem znalazł się natomiast skrajnie lewicowy kandydat, Jean-Luc Mélenchon.
- To, że Francuzi głosowali na Mélenchona, a nawet na Le Pen nie oznacza, że są prorosyjscy - zauważył jednak. - Francja jest zauroczona Rosją, kulturą rosyjską. Oni nigdy nie rozróżniali wysokiej kultury rosyjskiej od imperium zła, które się tam w tej chwili dzieje - dodał Marek Belka.
Zdaniem byłego premiera, gdyby wybory wygrała Le Pen, Francja straciłaby pozycję lidera UE. - Ona jest zwolenniczką stref wpływów wielkich mocarstw, więc Rosja powinna od historii i Boga dany mieć wpływ na Ukrainę a może także i na Polskę - mówił o kandydatce Belka. Były szef NBP dodał też, że ewentualna wygrana Le Pen oznaczać może zahamowanie procesów integracyjnych UE.
Marek Belka skomentował też wizytę Ursuli von der Leyen w Kijowie i przekazanie prezydentowi Zełenskiemu ankiety dla państw kandydujących do UE.
- Ta ankieta to więcej niż symbol. To oznacza, że lada chwila, nie za kilka lat, a za kilka tygodni, Ukraina stanie się państwem oficjalnie kandydującym do UE - stwierdził. - Musiało tyle krwi się polać, tylu Ukraińców musiało zginąć nie tylko za Ukrainę, ale i za Europę, żeby Unia zdecydowała się rozpocząć ten proces - zauważył Marek Belka. Jednak jego zdaniem, w tej chwili pośpiech jest ważny gdzie indziej, niż w unijnych procedurach. - Natychmiast, to trzeba do Ukrainy dostarczać broń. I to się dzieje - dodał.
Belka podkreślał, że wszyscy liczą na szybkie zakończenie wojny, jednak nie możemy być niczego pewni, bo po drugiej stronie mamy "zbrodniarza wojennego".
Mówił też o pieniądzach na odbudowę Ukrainy po zakończeniu wojny. - Na to środki powinny się znaleźć, a w takiej perspektywie [dołączenia] do UE mogą się znaleźć jeszcze łatwiej - zauważył. Stwierdził też, że 300 mld dolarów rosyjskich rezerw walutowych, które zamroziły zachodnie banki "trzeba wykorzystać na odbudowę Ukrainy".
Zauważył, że nie wiadomo, kiedy tak naprawdę Ukraina stanie się państwem członkowskim UE, ale to nie ma tak dużego znaczenia.
- W Ukrainie istnieją po raz pierwszy warunki, żeby złamać taką azjatyckość tego kraju - mówił, nawiązując do oligarchii i korupcji. - Zełenski, zakładając, że przetrwa i pozostanie prezydentem Ukrainy, będzie mógł wszystko - stwierdził Marek Belka.
Według gościa Gazeta.pl, żeby powstrzymać wojnę, niezbędne są kolejne sankcje. Jakie? - Zakaz importu ropy naftowej. Poza tym nie sądzę, że można będzie wprowadzić natychmiastowy zakaz importu gazu. Na to potrzeba prawdopodobnie więcej niż jednego roku - mówił były premier. - To jest na dłuższą metę potężny cios w gospodarkę rosyjską - zapewniał.
Zdaniem Belki odpowiednie sankcje gospodarcze mają sprawić, że Rosja stanie się "wasalem Chin". - Wiadomo, kto kogo tutaj trzyma. (...) Chiny nie są zainteresowane wojną przedłużającą się, która sprawia, że ich otwarcie na świat, handel, ale także import technologii staje pod znakiem zapytania - zapewnił. Jego zdaniem najważniejszym interesem Chin jest teraz osłabienie USA.
Były prezes NBP został zapytany o najlepszy sposób na zbicie inflacji, która jest już w Polsce dwucyfrowa. - Najprostszym sposobem byłby koniec wojny w Ukrainie. To, że NBP podnosi stopy procentowe, jest w tej chwili uzasadnione - zapewnił. Twierdzi jednak, że słuszne działania NBP niszczy "polityka rozpasania finansów publicznych". - Za pomocą wyłącznie podnoszenia stóp procentowych nie da się tej inflacji ograniczyć, ale po stronie budżetowej wydaje się, że nie ma piekła. Szastamy pieniędzmi - zauważył.
Skomentował też pomysł ewentualnego zamrażania wysokości rat w przypadku kredytów hipotecznych. - To jest bez sensu. Jeśli ktoś uzna, że trzeba wspomagać kredytobiorców w kłopotach, to to jest element polityki budżetowej, natomiast proszę nie dotykać się ani WIBOR-u, ani zamrażania rat, bo to jest tylko destabilizacja - komentował Marek Belka.