Z informacji portalu Onet.pl wynika, że śledczy z Prokuratury Krajowej przez kilka ostatnich miesięcy analizowali akta sprawy zaginięcia i śmierci Uli Olszowskiej. Jak wynika z informacji dziennikarza Dawida Serafina, prokuratorzy zlecili wykonanie czynności dowodowych w tej sprawie.
Śledczy mają m.in. sprawdzić nowe tropy, które pojawiły się w sprawie śmierci fotoreporterki "Gazety Krakowskiej". "Z uwagi na dobro postępowania na obecnym etapie nie udzielamy bliższych informacji, co do zakresu prowadzonych i wykonywanych czynności" - napisano w komunikacie Prokuratury Krajowej przesłanym na pytania Onetu.
Z nieoficjalnych ustaleń portalu wynika, że śledztwo może zmierzać do wszczęcia sprawy o zabójstwo młodej kobiety.
Przeczytaj więcej informacji z Polski na stronie głównej Gazeta.pl.
Urszula Olszowska wyszła z domu 28 lipca 2010 roku. Rodzinie powiedziała, że idzie spotkać się ze znajomymi na Rynku w Krakowie. Dziewczyna nie wróciła już jednak do domu. Następnego dnia Adam Olszowski zgłosił na policję zaginięcie córki.
Mężczyzna sam, znając zamiłowanie córki do gór, poszedł szukać jej w górskich schroniskach. Sprawdził placówki m.in. w Bieszczadach, Beskidach i Tatrach. Mimo tego nie trafił na żaden trop córki.
Pierwszym przełomem w sprawie mogło być odnalezienie plecaka z dokumentami dziewczyny, do którego doszło 7 sierpnia w okolicy wodospadu Siklawa w Tatrach. Grupa turystów poinformowała o swoim znalezisku TOPR. Ratownicy nie powiązali jednak tego z zaginięciem Uli.
Miesiąc później do schroniska, gdzie turyści zostawili plecak Uli, dotarł ojciec zaginionej. Mężczyzna pokazał pracownicy zdjęcie córki, a ona skojarzyła je z dokumentami, które były w plecaku. Informacja ta ponownie trafiła do ratowników TOPR. 15 września w potoku Roztoka, znajdującym się niedaleko wodospadu Siklawa, znaleziono ciało. Lekarze z Zakładu Medycyny Sądowej w Krakowie potwierdzili, że to zwłoki Urszuli Olszowskiej.
Prokuratura Rejonowa w Zakopanem wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci Uli. Po kilku tygodniach sprawę przejęła Prokuratura Okręgowa w Nowym Sączu. Przez dwa miesiące od znalezienia zwłok śledczy nie przeszukali okolic potoku. Powodem miało być to, że w 2010 roku żaden policjant nie miał przeszkolenia wysokogórskiego, a według prokuratury bez niego nie mogli wyjść w góry.
Okolice miejsca, gdzie znaleziono zwłoki Urszuli, są jednak popularne wśród turystów, którzy docierają w ten region bez specjalnego przeszkolenia. W połowie listopada zakopiańska policja zwróciła się w końcu z prośbą do naczelnika TOPR, by to ratownicy przeczesali teren.
Sekcja zwłok wykluczyła, by śmierć nastąpiła w wyniku upadku z wysokości. Badania potwierdziły jedynie złamanie żuchwy i wybicie górnych zębów, które miały powstać już po śmierci dziewczyny. Onet, powołując się na chcących zachować anonimowość lekarzy pisze, że obrażenia te mogły powstać w wyniku ciągnięcia zwłok. Lekarze oficjalnie nie wykluczyli natomiast, że przyczyną zgonu mogło być uduszenie lub utopienie. Pod koniec grudnia 2011 roku prokuratura ostatecznie umorzyła śledztwo ws. nieumyślnego spowodowania śmierci Olszowskiej.