W 2020 roku Mirosław Ż. został zatrzymany w Rosji, gdzie ukrywał się ponad 25 lat po dokonaniu brutalnego zabójstwa, i przekazany w ręce polskiego wymiaru sprawiedliwości. Proces przeciwko mężczyźnie rozpoczął się na początku listopada zeszłego roku.
Mirosław Ż. był oskarżony o zabójstwo 22-letniej studentki III roku Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego poprzez uduszenie oraz "działając w bezpośrednim zamiarze pozbawienia życia Hanny S., używając przemocy polegającej na duszeniu rękami oraz biciu po twarzy, doprowadził ją do obcowania płciowego". Prokuratura domagała się dla niego kary dożywocia.
Sąd uznał Mirosława Ż. winnym zarówno gwałtu, jak i zabójstwa, ale uznał, że nie działał on w zamiarze bezpośrednim zabicia studentki. - Według ustaleń sądu opartych m.in. na opinii po sekcji zwłok oskarżony wszedł do jej pokoju z zamiarem zgwałcenia, ale nie zabójstwa - mówił przewodniczący składu sędziowskiego Krzysztof Krawczyk, uzasadniając wyrok.
Sąd skazał Mirosława Ż. na 25 lat więzienia oraz 10 lat pozbawienia praw publicznych.
Mirosław Ż. ma obecnie 58 lat. - Oskarżony wyjdzie z więzienia w wieku 82 lat jako bardzo stary człowiek, o ile w ogóle opuści zakład karny - powiedział sędzia Tomasz Krawczyk.
Choć ślady DNA wskazują na to, że Mirosław Ż. jest winny zbrodni, ten nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Jak podaje PAP, na spodniach mężczyzny, które odnaleziono w jego mieszkaniu, były ślady, z których wyizolowano profil zgodny z profilem ofiary. Z kolei na bluzce piżamy zamordowanej 22-latki ujawniono DNA o profilu męskim zgodnym z wyizolowanym ze śladów pobranych z odzieży oskarżonego Mirosława Ż.
- Te ślady w ocenie sądu nie mogły powstać w innych okolicznościach niż przy bytności oskarżonego w pokoju, w momencie, gdy oskarżona przebrana była w piżamę.(...) Te dwa dowody wzajemnie się krzyżujące, jednoznacznie wiążą oskarżonego z pokrzywdzoną. Trzecim dowodem przeprowadzonym w toku postępowania, był niebadany wcześniej przez prokuraturę ślad w postaci dwóch włókien pod paznokciami ofiary - tu także występuje zbieżność z odzieżą oskarżonego - zaznaczył przewodniczący składu sędziowskiego Tomasz Krawczyk - podaje PAP, cytowana przez Polsat News.
Przeczytaj więcej podobnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
- Sąd musiał odwołać się do wydarzeń sprzed 27 lat - odtworzyć to, co się zdarzyło i ocenić, jak - z perspektywy wszystkich zmian prawa, jakie miały w tym czasie miejsce - zakwalifikować czyn i wymierzyć karę oskarżonemu - powiedział sędzia Krawczyk, odczytując wyrok. Podkreślił również, jak wyjątkowa była to sprawa - zarówno ze względu na drastyczność zbrodni, jak i upływ czasu.
Ofiarą Mirosława Ż. była 22-letnia Hanna S., studentka III roku Wydziału Prawa i Administracji UŁ. Mężczyzna pracował w tamtym czasie jako ochroniarz w klubie studenckim "Medyk" na Lumumbowie. A w wieczór, w który doszło do zbrodni, Hanna S. przebywała w tym klubie.
Po śmierci studentki Mirosław Ż. zniknął na ponad 20 lat - jak się okazało uciekł do Rosji, gdzie zamieszkał z w małej miejscowości w rejonie Iwanowa i założył tam rodzinę. Przez cały czas posługiwał się fałszywym nazwiskiem. Wpadł w ręce policji podczas domowej awantury. Gdy funkcjonariusze pobrali jego odciski palców, okazało się, że jest poszukiwany listem gończym w sprawie zabójstwa.