Więcej informacji na temat pożaru w Starogardzie Gdańskim znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
W czwartek 31 marca w pożarze kamienicy w Starogardzie Gdańskim zginęła trójka dzieci. Pięcioletni chłopiec i dwie dziewczynki - jedna dwuletnia, druga kilkumiesięczna. To w ich mieszkaniu znajdowało się źródło pożaru. Co doprowadziło do tragedii? Sprawę bada specjalna komisja.
Pożar wybuchł około godziny ósmej. Mimo szybkiej reakcji służb nie udało się wszystkich uratować. Strażacy biorą pod uwagę dwa scenariusze.
- Służby biorą pod uwagę zaprószenie ognia lub zwarcie instalacji elektrycznej. Czynności na miejscu prowadzą policyjni technicy i prokurator - poinformował oficer prasowy KPP w Starogardzie Gdańskim asp. sztab. Marcin Kunka.
Sprawdzono, czy dorośli z mieszkania, w którym wybuchł pożar, byli trzeźwi. - Na tym etapie nie mam informacji, żeby te osoby znajdowały się pod wpływem alkoholu - stwierdził Kunka.
Reporter TVN-u poinformował, że na ustalenie przyczyny pożaru będziemy musieli poczekać jeszcze co najmniej kilka godzin. W kamienicy pracuje w tej chwili specjalna komisja i prokuratura.
Poza trójką zmarłych dzieci, poszkodowane zostało jeszcze czwarte z rodzeństwa. Wymagało specjalistycznej pomocy, dlatego trafiło do szpitala w Gdańsku. W szpitalu w Starogardzie przebywa z kolei matka zmarłych dzieci. Informację o ich śmierci służby przekazały jej w obecności psychologów.
Strażacy przyznają, że była to dla nich jedna z najtrudniejszych akcji. Zgłoszenie przyjęto około godziny 9.00 i mimo małej odległości do miejsca pożaru, nie udało się wszystkich uratować. Kamienica, w której mieszkała rodzina to stary budynek z drewnianą konstrukcją, co sprzyjało rozprzestrzenianiu się ognia.
W budynku mieszka ponad 20 osób - w tej chwil przebywają w hotelach i mieszkaniach zastępczych.