Sprawa przesmyku suwalskiego pojawiła się w mediach za sprawą hiszpańskiego dziennika "El Pais". To właśnie w tej gazecie pojawił się artykuł o jednym ze spotkań podczas ostatniego szczytu NATO, gdzie o swoich obawach co do tego obszaru powiedział prezydent Litwy.
"Sam prezydent Litwy Gitanas Nauseda wspomniał o tych niepokojach mediom podczas ostatniego szczytu NATO w Brukseli" - napisał "El Pais", który nazwał przesmyk suwalski "europejską piętą Achillesa".
Według amerykańskich ekspertów wojskowych to właśnie ten korytarz, który jest jedynym połączeniem lądowym państw bałtyckich z krajami NATO i Unii Europejskiej, może w przyszłości stanowić punkt zapalny w relacjach Zachodu i Rosji. Wiele państw miało zgłosić obawy, że 92-kilometrowy pas ziemi, który dzieli rosyjski Kaliningrad i Białoruś może zostać zaatakowany w ramach rosnącego napięcia między Rosją i NATO.
Jeden z teoretycznych scenariuszy, który miał powstać jeszcze przed wojną w Ukrainie, zakłada, że w rejonie tym mogłoby dojść do inwazji lądowej ze strony Rosji, która dążyłaby do połączenia Kaliningradu i Białorusi. Tym samym Litwa, Łotwa i Estonia zostałyby odcięte na lądzie od Polski i innych krajów Unii Europejskiej. Po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę ten teoretyczny do tej pory scenariusz zaczął budzić coraz większy niepokój w krajach nadbałtyckich.
Przesmyk suwalski to pojęcie używane w terminologii NATO. Jest to oznaczenie dla polskich terenów przy granicy z Litwą, które obejmują Suwałki, Augustów czy Sejny. Według wojsk lądowych USA jest to potencjalnie najbardziej zapalny punkt w Europie - takie stanowisko przedstawił w 2015 roku ówczesny głównodowodzący US Army Europe generał Benjamin Hodges.
Amerykański wywiad zwraca uwagę na kiepską infrastrukturę na tym terenie oraz problemy z organizacją, które mogą uniemożliwić państwom NATO szybką reakcję w przypadku zagrożenia, które może nagle pojawić się w tym regionie. Informacje wywiadowcze od lat sygnalizują, że Rosjanie i Białorusini wykazują zainteresowanie, by połączyć się lądowo z Kaliningradem. Taka decyzja może zapaść w przypadku wypowiedzenia konfliktu wobec państw zrzeszonych w NATO.
Kaliningrad to terytorium Rosji, na którym mieszka około miliona osób. Podczas zimnej wojny było to najbardziej zmilitaryzowane miejsce w Europie. Gdy Polska i kraje bałtyckie przystąpiły do NATO, obwód ten został jeszcze bardziej odizolowany. Jak zauważa ekspert ds. migracji i wojskowości NATO Oscar Ruiz, chociaż w regionie tym nie ma już tak ogromnej liczby rosyjskich żołnierzy, jak w przeszłości, to pozostaje on mocno zmilitaryzowany.