Sprawa dotyczy wydarzeń z 13 stycznia 2021 roku. Do sytuacji doszło po pierwszej rozprawie o obrazę uczuć religijnych przed Sądem Rejonowym w Płocku. Gdy uczestnicząca w rozprawie oskarżycielka posiłkowa Kaja Godek opuściła budynek i wsiadła do samochodu, część demonstrujących próbowała zablokować jej wyjazd. Auto Godek zostało wówczas obrzucone śnieżkami.
Jak pisaliśmy, krótko po incydencie policjanci zatrzymali do kontroli dwa samochody, którymi miały jechać osoby rzucające śnieżkami, a także rzekomo osoby, które nie zastosowały się do znaku drogowego. Wobec 22-letniej kobiety zostały wniesione wnioski dotyczące dwóch wykroczeń.
Pierwszy z nich dotyczył art. 76 Kodeksu wykroczeń - obrzucenia samochodu śnieżkami. W sprawie tej sąd wydał już wyrok nakazowy w postaci kary grzywny w wysokości 300 złotych. Wyrok nie jest prawomocny, a 22-latce z Warszawy przysługuje prawo wniesienia sprzeciwu.
Jak podaje PAP, na rozpoznanie nadal oczekuje wniosek dotyczący wykroczenia z art. 51 Kodeksu wykroczeń, który dotyczy skandowania haseł "Kaja Godek - to się leczy". Artykuł brzmi następująco: "kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny".
13 stycznia 2021 roku przed sądem w Płocku odbyła się pierwsza rozprawa aktywistek Elżbiety Podleśnej, Anny Prus i Joanny Gzyry-Iskandar oskarżonych o rozlepienie w 2019 roku wokół kościoła nalepek z wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej w tęczowej aureoli. W marcu zapadł wyrok uniewinniający. Apelację od wyroku złożyła prokuratura i pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych (poza Kają Godek był to też ówczesny proboszcz parafii). Sąd Okręgowy w styczniu 2022 roku utrzymał wyrok uniewinniający.