Sytuacja w Ukrainie stale się pogarsza. Rosja nie chce zgodzić się na wstrzymanie ostrzałów i bombardowań - celami ataków są także obiekty cywilne, w tym szpitale czy bloki mieszkalne. W Mariupolu - zdaniem władz Ukrainy - można już mówić o katastrofie humanitarnej. W środowym ostrzale szpitala położniczego zginęły co najmniej trzy osoby, a siedemnaście zostało rannych. Tylko wczoraj w Mariupolu w zbiorowej mogile pochowano co najmniej 50 osób (według danych strony ukraińskiej ofiar of początku inwazji jest w tym regionie ponad tysiąc). Jednocześnie z Ukrainy uciekają przed wojną kolejni uchodźcy - do Polski przybyło ich już 1,5 miliona.
UNICEF podał w środę, że od początku inwazji Rosji na Ukrainę zginęło co najmniej trzydzieści siedem dzieci, a ponad milion uciekło do sąsiednich krajów. Wiele dzieci wciąż przebywa na terenie Ukrainy - przed nalotami kryją się z rodzicami m.in. w schronach.
Mówiła o tym w Porannej Rozmowie Gazeta.pl Helena Krajewska z Polskiej Akcji Humanitarnej. - W tym momencie 12 mln osób potrzebuje pomocy w samej Ukrainie. Sytuacja jest bardzo ciężka, wiele miejscowości nie ma dostępu do wody, gazu, jedzenia - wskazywała.
Dostarczamy pomoc humanitarną na teren Ukrainy, ale oficjalne korytarze humanitarne nie działają. Na granicy najbardziej potrzebne jest zapewnienie ciepła, czyli ogrzewanych namiotów, kocy
- dodała, wskazując, że Polska Akcja Humanitarna przekracza granicę, by nieść pomoc na miejscu. - Mamy specjalne korytarze, dzięki, którym szybciej przekraczamy granice - przyznała.
Krajewska wskazywała też na wyzwania stojące przed Polską. - Potrzebny jest system, który pomoże np. w szukaniu pracy dla uchodźców, miejsc w żłobkach - powiedziała.
Jak pomagać, by nie zaszkodzić? - Pomagajmy z głową, za nim gdzieś pojedziemy z pomocą, spytajmy, czy w tym miejscu jest taka potrzeba (...) Ukraińcy, którzy tu przybyli zachowują się różnie, nie wiemy, jakie rany zostały im wyrządzone - mówiła.
Gościem Porannej Rozmowy Gazeta.pl był także prof. Nikołaj Iwanow, historyk i politolog z Uniwersytetu Opolskiego. - Nie liczyłbym na razie na to, że ludzie w Rosji zaczną masowo wychodzić na ulice - mówił. Jak dodał, po stronie rosyjskiej "pojawi się wkrótce niesamowite zacietrzewienie".
Zapraszamy do obejrzenia całej rozmowy.