W poniedziałek do godziny 7:00 do Polski wjechało 28 tysięcy uchodźców z Ukrainy - poinformowała Straż Graniczna. W niedzielę polską granicę przekroczyło prawie 100 tysięcy kolejnych osób. Od początku rosyjskiej inwazji funkcjonariusze SG odprawili z Ukrainy do Polski ponad 281 tysięcy osób uciekających przed wojną.
Polacy zorganizowali natychmiastową pomoc dla uchodźców - powstały zbiórki pieniędzy i najpotrzebniejszych rzeczy, a w mediach społecznościowych zaroiły się od ogłoszeń dot. transportu, mieszkania czy pracy dla Ukraińców. Jak pomagać mądrze i czego nie robić?
Lekarka Agnieszka Krasuska-Matysek zamieściła na Facebooku wpis, w którym zaznaczyła, aby na własną rękę nie kupować sprzętu medycznego i materiałów opatrunkowych. "To nie jest dobre rozwiązanie. Nie znacie się najczęściej na tym, ktoś być może sprzeda Wam nieużyteczny, słabej jakości towar. Wasza pomoc pójdzie na marne".
Lekarka radzi, że jeśli chcemy naprawdę pomóc, najlepiej wpłacić pieniądze na rzecz zaufanej i sprawdzonej fundacji. "Oni wiedzą co potrzeba, znają się na tym, kupią więcej, bo dostaną ceny na ilości hurtowe. Z hurtowni dostaną towar posegregowany, opisany, gotowy do transportu"- napisała.
Medyczka zaapelowała także, aby nie kupować pojedynczych bandaży. "Rzeczy sprzedawane w aptekach nie nadają się do masowego leczenia rannych (widzieliście na pewno jałowe gaziki w aptece pakowane pojedynczo - w szpitalach nikt czymś takim nie pracuje, bo to bez sensu). Ktoś to musi potem sortować, pakować, sprawdzać. Część rzeczy pewnie odrzuci" - podkreśliła. Agnieszka Krasuska-Matysek zaznaczyła, że jeśli chodzi o materiały opatrunkowe, to "jest sens oddawać tylko rzeczy, które już mamy, zalegają nam po domach, mają dobrą datę ważności i nadają się do użycia".
W innym wpisie lekarka zaapelowała, aby do szpitali z oddziałami ortopedycznymi dostarczać, jeśli mamy i nie potrzebujemy już, wózki inwalidzkie, kule, ortezy i gorsety. Jak dodała, do punktów zbierających sprzęt medyczny warto oddawać również nadmiarowe pulsoksymetry, które mamy w domach.
Nie należy także próbować kupować samemu np. kamizelek kuloodpornych. Normalne wojskowe kamizelki czy hełmy to wyroby koncesjonowane, czyli takie, których nie może sobie swobodnie kupić cywil. To, co jest dostępne dla każdego w sieci, to często sprzęt wycofany z użycia w wojsku z powodu przekroczenia norm eksploatacji, na przykład z powodu wieku. Materiały, z jakich jest wytwarzany taki sprzęt, się starzeją. Po kilku latach czy po złym przechowywaniu tracą część właściwości, więc na pozór normalna kamizelka czy hełm, może w praktyce nie dawać takiej ochrony, jaką powinna. Inna kategoria takiego wyposażenia dostępnego w sieci to te przeznaczone do działań policyjnych, a to oznacza, że ich skuteczność na polu bitwy - wśród latających znacznie silniejszych pocisków oraz odłamków - będzie znikoma.
Jeśli ktoś chce pomóc w zakupie sprzętu wojskowego, lekarstw czy sprzętu medycznego, może wpłacić pieniądze na zbiórki, które prowadzą Fundacja Uniters oraz Fundacja Otwarty Dialog. Można również bezpośrednio wesprzeć ukraińskie siły zbrojne, wpłacając pieniądze na specjalne konto. Zbiórkę prowadzi także Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej:
Sasha Yeromina z Fundacji Ocalenie w programie Dzień Dobry TVN podkreśliła, że najlepiej działać lokalnie. - Przede wszystkim pytać znajomych Ukraińców [...], jakiej potrzebują pomocy. Następny krok, jeśli nie ma czasu, nie ma energii, można rzeczywiście wpłacić datek, sprawdzić to źródło i zaangażować się w jakąś lokalną organizację, zgłosić się jako wolontariusz, ale ten datek jest taką najbardziej efektywną formą pomocy - powiedziała Sasha Yeromina. W programie Katarzyna Błażejewska-Stuhr, która pomaga uchodźcom, podkreśliła, że ważne jest również, abyśmy zadbali o siebie. - Rozmawiałam z koleżanką, która od 48 godzin nie spała, bo jest na granicy, teraz czeka i pomaga. Nie jest to rozsądne posunięcie, bo musimy mieć siły nie tylko na najbliższe dni, ale pewnie tygodnie, miesiące, jeśli nie dłużej, więc dbajmy o siebie - stwierdziła.
Pojawiły się również apele o to, aby nie przyjeżdżać na granicę. - Mamy też prośbę do osób, które przyjeżdżają na granicę, by pomóc. To wprowadza, niestety, ogromny chaos. Najlepiej kierować się do centrów recepcyjnych i tam pytać o to, czego potrzeba i co można przywieźć. Lepiej nie przyjeżdżać na granicę, bo to utrudnia naszą pracę i również pracę Straży Granicznej - powiedziała Helena Krajewska z Polskiej Akcji Humanitarnej w programie Newsroom WP. Można więc przynieść artykuły do punktu zbiórki prowadzonego np. przez PCK. Wcześniej jednak należy dokładnie zapoznać się z listą potrzebnych rzeczy.