Kilka dni temu radny Solidarnej Polski Dariusz Matecki zamieścił na Twitterze screeny prywatnego wpisu wykładowcy, a zarazem rzecznika Instytutu Psychologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Dr Samuel Nowak wspominał w nim o "robieniu z płodów farszu do pierogów". O sprawie zrobiło się głośno, teraz uczelnia poinformowała o wyciągnięciu konsekwencji w stosunku do swojego pracownika.
Komentarz dr. Nowaka zniknął z platformy, jego kontekst nie jest więc dokładnie znany. Matecki postanowił jednak zapytać uczelnię, czy "osoba, która pisze o robieniu 'farszu do pierożków' z płodów ludzkich powinna być Rzecznikiem Prasowym Instytutu Psychologii (...) Uniwersytetu". W odpowiedzi uniwersytet wystosował komunikat zamieszczony na Twitterze, w którym poinformował, że "władze UJ z oburzeniem przyjęły wpis pracownika zamieszczony na jego prywatnym koncie", podkreślając, że pogląd wykładowcy nie jest tożsamy ze stanowiskiem uczelni.
We wtorek (22 lutego) uczelnia przekazała natomiast, ponownie za pośrednictwem Twittera, że "po wnikliwym przeanalizowaniu sprawy podjęto decyzję o wyciągnięciu konsekwencji służbowych wobec pracownika. Zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa, po uzyskaniu opinii związków zawodowych, umowa o pracę z Panem Samuelem Nowakiem zostanie rozwiązana".
Więcej wiadomości z kraju znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Jak przekazał dr Nowak w rozmowie z Gazeta.pl, o tym, że uczelnia jest oburzona jego wpisem, dowiedział się w piątek (18 lutego - red.) z Twittera. Podobnie było w przypadku decyzji dotyczącej rozwiązania umowy o pracę. - O tym, że zostanę pozbawiony funkcji prowadzenia biura prasowego Instytutu Psychologii przekazano mi ustnie w poniedziałek - powiedział, dodając, że formalnie o rozpoczęciu procedury jej wypowiedzenia usłyszał w środę rano. Powodem ma być "utrata zaufania pracodawcy do pracownika". Nowak tłumaczy przy tym, że sam wpis był żartobliwym nawiązaniem do filmu "Pierożki" Fruit Chana. To historia kobiety, która by zachować młodość i urodę, przyrządza pierożki z ludzkich płodów.
Tymczasem, jak zwracają uwagę osoby komentujące komunikat UJ, uczelnia nie zdecydowała się wyciągnąć konsekwencji w sprawie jednej z doktorantek, która w swoich mediach społecznościowych pisała o "zakazie krzyżowania się ras", postulowała prawny zakaż seksu pozamałżeńskiego czy nazywała samą siebie transfobką. Sprawę opisała na swoich łamach "Wyborcza" w styczniu tego roku.