Funkcjonariusze opublikowali w mediach społecznościowych nagranie, na którym widać moment upadku helikoptera do wody, tuż przy plaży. Choć upadek wyglądał na niebezpieczny, żaden z plażowiczów nie został ranny, a do szpitala trafiły dwie osoby podróżujące śmigłowcem.
W sobotę po południu policjanci z Miami otrzymali zgłoszenie o katastrofie helikoptera. Śmigłowiec miał spaść do Oceanu Atlantyckiego w pobliżu 10 ulicy, dosłownie kilka metrów od pływających w pobliżu plażowiczów. Policja oraz straż pożarna Miami Beach niezwłocznie podjęły interwencję. Dwóch pasażerów helikoptera trafiło do szpitala Jackson Memorial Hospital, ich stan jest stabilny. W śmigłowcu znajdowała się jeszcze jedna osoba, która nie odniosła obrażeń w wyniku upadku maszyny do wody.
Przeczytaj więcej podobnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
Federalna Administracja Lotnictwa oraz Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu mają zbadać okoliczności upadku śmigłowca do oceanu - podaje portal Miamiherald.com. Plaża między ulicami 9-11 została zamknięta po wypadku - poinformowała policja z Miami. Jak przekazał portal abcnews.go.com, w okolicy, gdzie spadł śmigłowiec znajduje się wiele kawiarni, restauracji oraz sklepy na świeżym powietrzu, które są popularne wśród mieszkańców Miami oraz odwiedzających miasto turystów.
Mimo że do zdarzenia doszło około 50 metrów od plaży, obrażenia odniosły wyłącznie dwie osoby podróżujące śmigłowcem. Jeden ze świadków zdarzenia, do którego dotarł portal polishnews.co.uk twierdzi, że upadek maszyny do wody był "szokującym przeżyciem". - Zdarzyło się to jakieś 50 metrów od plaży, tuż obok ludzi. To niewiarygodne, że nikt nie został ranny - podkreślił mężczyzna.