W sobotę 19 lutego policja wznowiła poszukiwania Aleksandry i Oliwii w rejonie ogródków działkowych (jest to teren 35 hektarów i dodatkowo 10 hektarów niezagospodarowanych, z zaroślami i stawami). Jak przyznają śledczy, od kilku dni na komendę w Częstochowie docierają sygnały, także anonimowe, na temat zaginionych i podejrzanego o podwójne zabójstwo Krzysztofa R. - sąsiada poszukiwanych. W trakcie poszukiwań zabezpieczane są różne przedmioty i fragmenty odzieży, jednak jak dotąd żaden z nich nie wskazuje jednoznacznie na związek z 45- i 15-latką.
Z kolei dziennikarze TVN24 otrzymali od jednego z widzów nagranie z monitoringu stacji paliw, która znajduje się niedaleko ogródków działkowych. Film został zarejestrowany 10 lutego o godzinie 17, czyli kilka godzin po tym, jak urwał się kontakt z zaginionymi. Widoczny na filmie pomarańczowy samochód ma należeć do zatrzymanego w sprawie 52-latka. Na nagraniu widać mężczyznę, który tankuje benzynę do kanistra i odjeżdża.
Z ustaleń Prokuratury Okręgowej w Częstochowie wynika, że do zabójstwa 45-letniej Aleksandry i jej 15-letniej córki Oliwii doszło 10 lutego. Śledczy nie ujawniają jednak, jakie mają na to dowody - do tej pory nie znaleziono bowiem ciał zaginionych. Ponadto podejrzany o podwójne morderstwo Krzysztof R. nie przyznaje się do winy i nie składa żadnych wyjaśnień. Nieoficjalnie informowano wcześniej, że 52-latek początkowo miał się przyznać do skrzywdzenia kobiet, a potem odwołać swoje zeznania.
Przeczytaj więcej podobnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
W piątek 18 lutego w poszukiwania włączyli się też wolontariusze - było to około 100 osób, które mieszkają nie tylko w Częstochowie, ale też w innych miastach województwa śląskiego. Policja jest w kontakcie z ochotnikami i wie, w jakim obszarze poruszają się wolontariusze. - Jeśli chodzi o takie spontaniczne społeczne poszukiwania, to jest pierwsza taka duża akcja, kiedy tyle osób przyszło i chce pomóc - przyznała w rozmowie z telewizją rzeczniczka policji w Częstochowie Sabina Chyra-Giereś.
- Mamy nadzieję, że dziewczyny odnajdą się całe i zdrowe i że wrócą, że ten koszmar nie będzie trwał tygodniami, miesiącami, że temat zakończy się lada moment pozytywnie dla dziewczyn, dla najbliższych - mówił w rozmowie z TVN24 pan Marek, ojciec zaginionej 15-latki.
Wraz z kobietami zaginął ich pies rasy shih tzu. W mieszkaniu kobiet przy ul. Bienia policjanci zastali porządek, nietknięty obiad oraz telefony zaginionych. Przed blokiem stał też samochód pani Aleksandry, jednak jak zauważyła jej matka, był ona zaparkowany inaczej niż zwykle.