Do niecodziennej sytuacji doszło kilka dni temu w Lubartowie (woj. lubelskie). Jak informuje tamtejsza policja, 30-letni mężczyzna wskoczył na dach busa i odmówił zejścia. Zdezorientowany kierowca pomocy szukał pod komendą.
Do zdarzenia doszło w pierwszej połowie lutego. Kiedy jadący ulicą Powstańców Warszawy kierowca busa przepuszczał pieszych na przejściu, na maskę jego samochodu wskoczył pewien mężczyzna. 30-latek wspiął się na dach pojazdu, uszkadzając przy tym przednią szybę auta, i odmówił zejścia. "Będący w szoku kierowca zadzwonił na numer alarmowy, informując o tym zdarzeniu. Zapewne bojąc się o własne zdrowie, nie wysiadł z pojazdu, tylko od razu skierował się do lubartowskiej komendy policji, która mieści się kilka ulic dalej. Przez całą drogę jechał tak z intruzem na dachu" - informują policjanci.
Więcej wiadomości z kraju znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Jak widzimy na nagraniu miejskiego monitoringu, które opublikowała policja, po dojechaniu pod komendę 30-latek został natychmiast zatrzymany, a następnie osadzony w policyjnym areszcie. Podczas przesłuchania mężczyzna przyznał, że nie pamięta dokładnego przebiegu zdarzenia i nie wie, co nim kierowało. Właściciel busa oszacował powstałe straty na ponad sześć tys. zł, a mężczyźnie został przedstawiony zarzut zniszczenia mienia. Teraz grozi mu kara nawet do pięciu lat pozbawienia wolności.