Jak pisaliśmy wcześniej, prezes TVP Jacek Kurski został zwolniony z izolacji zaledwie dzień po tym, jak otrzymał dodatni wynik testu PCR na koronawirusa. Dzięki temu mógł wyjechać za granicę na finał Eurowizji Junior, która odbywała się w Paryżu. O status ozdrowieńca dla Kurskiego do sanepidu zwrócił się lekarz Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA. Szef TVP po tych doniesieniach zawiadomił prokuraturę ws. ujawnienia informacji i naruszenia prywatności.
Jak informuje "Gazeta Wyborcza", w wyjaśnienie tej sprawy zaangażował się szef Centrum e-Zdrowia Jarosław Kieszek. 20 stycznia rozesłał do stacji sanepidu w całym kraju pisma z żądaniem wyjaśnień. Z analizy wynika bowiem, że przetworzono dwa profile z bazy - oba należały do Jacka Kurskiego, ale tylko jeden z nich miał numer PESEL.
Jarosław Kieszek dodał w listach, że szefowie jednostek dostaną listę pracowników, którzy w EWP wchodzili na profil Jacka Kurskiego. Jak ustalił dziennik, sanepidy dostały maila z tymi informacjami 8 lutego. W wiadomości ma się znajdować lista osób, które między 24 grudnia 2021 a 5 stycznia 2022 roku przetwarzały w systemie EWP dane szefa TVP - czyli wyszukiwały jego profil w bazie danych. Inspektorzy muszą odpowiedzieć na tę wiadomość w ciągu dwóch tygodni.
Z nieoficjalnych ustaleń "Wyborczej" wynika, że na listach znalazło się łącznie około 800 pracowników. Poza nazwiskami jest też wzmianka o tym kiedy i jak długo dana osoba przeglądała profil Jacka Kurskiego w systemie.
Przeczytaj więcej podobnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
Pracownicy sanepidu nieoficjalnie przyznają, że obawiają się prokuratury oraz ewentualnych kar i czują się zastraszeni. W sanepidzie w Gdańsku kilkanaście osób dostało pisemne upomnienie za sprawdzanie profilu prezesa TVP. - Mamy dyrektora z nadania PiS. Chciał się chyba wykazać, bo strasznie grzmiał na wszystkich i mówił, że winnych pozwalnia - powiedział "GW" pracownik inspekcji.
Szefowa jednej z powiatowych stacji sanepidu podkreśliła, że osoby wchodzące na profil Kurskiego miały do tego uprawnienia. Zauważa, że zapewne duża liczba wejść spowodowana była ciekawością ws. przedwczesnego zwolnienia z izolacji. Jak zauważyła, sytuacja która spotkała prezesa TVP, znacząco odbiegała od innych osób chorych na COVID-19, którzy nie dostawali zgody na szybsze skrócenie izolacji.
- My musieliśmy bezwzględnie trzymać na izolacji i kwarantannie ludzi, nawet jeśli ktoś miał jakiś dramat w rodzinie albo chciał uczestniczyć w pogrzebie najbliższej mu osoby. Skoro przeczytali, że można jednak być z izolacji zwolnionym, to chcieli wiedzieć, jakim cudem - dodała w rozmowie z dziennikiem.